Jeden Rutenka to za mało - relacja z meczu Białoruś - Serbia

W swoim drugim spotkaniu piłkarze ręczni Białorusi nie sprawili niespodzianki i dość wyraźnie ulegli wyżej notowanym Serbom 28:34 (13:20). Z bardzo dobrej strony pokazali się gracze płockiej Wisły.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Od dwóch dwuminutowych kar rozpoczęli swój mecz gracze Plavich. Co ciekawego tego faktu nie potrafili jednak wykorzystać Białorusini, którzy Darko Stanicia zdołali pokonać tylko raz. W ich przypadku sprawdziło się jednak powiedzenie, że co się odwlecze to nie uciecze, bo już w 9. minucie zawodów za sprawą dobrej dyspozycji Siarheja Rutenki wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Niewątpliwy udział miał w tym również świetnie broniący Vitali Czarapenko.

Serbowie na pierwsze prowadzenie (9:8) wyszli dopiero w 15. minucie zawodów wykorzystując rzut karny. Dodatkowo dwuminutowa kara sprawiła, że podopieczni Veselina Vukovicia zaczęli w końcu grać tak, jak się tego od nich oczekiwało. Na lewym skrzydle z dobrej strony raz po raz pokazywał się Ivan Nikcević.

Pięć minut później po rzutach Petra Nenadicia i Ivana Stankovicia przewaga faworyzowanych Serbów wynosiła już 3 trafienia. Chwilę potem o czas dla swojego zespołu poprosił szkoleniowiec Białorusinów Jurij Szewcow, ale nie przyniosło oczekiwanego efektu. Należy dodać, że kilka niewymuszonych błędów i chaos jaki zapanował w jego ekipie nie pozwalał utrzymać kontaktu z rywalem. Ci zaś na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy prowadzili już 18:12. Ostatecznie na przerwę Serbowie zeszli z 7-bramkowym zapasem (20:13).

Obraz gry po zmianie stron nie uległ znaczącej zmianie. Niewiele dały również roszady w składzie dokonane przez Szewcowa. Grę starał się co prawda ciągnąć gracz hiszpańskiej Barcelony - Rutenka, ale sam w pojedynkę wiele zdziałać nie mógł, pomimo bardzo wysokiej skuteczności rzutowej. Po każdej jego bramce podopieczni Vukovicia odpowiadali niemal natychmiast. Zawody z trybun hali w Saragossie obserwował Michael Biegler. Niewątpliwie kilka wniosków będzie mógł z tego spotkania wyciągnąć.

W 50. minucie o czas poprosił jeszcze Vuković, który miał kilka uwag do swoich podopiecznych. Trzeba jednak przyznać, że przewaga jego graczy nie była w żadnym razie zagrożona (31:23). Rezultat spotkania zmienił w pewnym stopniu ten sam wariant obronny, który Białoruś zastosowała w końcowych minutach meczu z Polakami, czyli gra z wysuniętą obroną. Różnica była jednak już zbyt duża. Ostatecznie Serbia pokonała rywali 34:28. MVP spotkania wybrany został Petar Nenadić.

Białoruś - Serbia 28:34 (13:20)

Białoruś: Kotliński (0/7 - 0%), Czarapenko (12/39 - 30%) - Pukowski 2, Nikulenko, S. Rutenka 11 (4/5), Kamyszyk 1, Szyłowicz 4, Kniazjew 2 (1/1), Browka, D. Rutenka 2, Baranow 1, Babiczew 1, Szumak, Nieżura, Titow 1, Kazanowski 3.

Serbia: Stanić (8/27 - 29%), Gajić (4/13 - 30%) - M. Ilić 4 (1/1), Vujin 5 (3/4), Prodanović 2, Nikcević 5, Sesum, Toskić, N. Ilić 3, Dragas 1, Radivojević 1, Vucković 1, Stanković 3, P. Nenadić 5, Mitrović 2, Marsenić 2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×