Jeszcze w trakcie pierwszej rundy obecnych rozgrywek radomską drużynę prowadził Aleksander Malinowski. Białorusin otrzymał jednak ofertę ze Śląska i długo się nad nią nie zastanawiał. Zmiana na stanowisku szkoleniowca oznaczała powrót Romana Trzmiela na ławkę trenerską.
Choć dla 17-krotnego mistrza Polski aktualny sezon jest pierwszym od wielu lat na zapleczu ekstraklasy, to działacze od razu postawili przed zawodnikami ambitny cel, jakim jest powrót do elity. Organizacyjnie wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Brakuje tylko wyniku sportowego. Wrocławianie zajmują co prawda trzecie miejsce, ale do prowadzących - Gwardii Opole i Nielby Wągrowiec - tracą odpowiednio sześć i pięć punktów.
Pierwszy mecz pomiędzy AZS-em a Śląskiem zakończył się wygraną gości (28:33), ale pamiętać trzeba, że drużyna z Mazowsza stawiła przeciwnikom czoła, remisując po początkowych trzydziestu minutach. Radomianie są w stanie nawiązać walkę również teraz, choć nie wystąpią w najmocniejszym składzie. - Nadal nie może grać Wiktor Malinowski, który przechodzi rehabilitację po urazie odniesionym w Puławach - informuje Trzmiel.
Akademicy chcą podnieść morale po ubiegłotygodniowej, dotkliwej porażce w Opolu. - Zmierzymy się z kolejnym zespołem walczącym o awans. Myślę, że nie stoimy jednak na straconej pozycji - zapewnia trener Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego.
Szczypiorniści AZS-u nie są faworytami niedzielnego pojedynku (początek o godz. 14.30). Jeżeli zagrają jednak bez kompleksów, pełni ambicji i wiary we własne możliwości, wykorzystując grę w obronie i nadarzające się okazje do kontry, wówczas mogą nawiązać walkę. A być może rywal ich nieco zlekceważy. Wtedy mogą pokusić się o sprawienie jakiejś niespodzianki.