Tradycyjny zastrzyk emocji w Radomiu - relacja z meczu AZS UT-H - ŚKPR Świdnica

Gdy w 47 minucie radomianie prowadzili z ŚKPR-em siedmioma bramkami, wydawało się, że spokojnie "dowiozą" korzystny rezultat do końca. Roztrwonili jednak tę przewagę...

Faworytem sobotniego spotkania wydawali się świdniczanie. Ostatnie trzy starcia pomiędzy obiema ekipami kończyły się bowiem zwycięstwami ŚKPR-u. Przebieg spotkania zaskoczył jednak nie tylko fanów AZS-u UT-H, którzy w zaskakująco dużej liczbie stawili się w radomskiej hali, ale chyba i zawodników rywalizujących zespołów.

Gospodarze przystąpili do tego meczu bez kontuzjowanego Krzysztofa Polita, który co prawda pojawił się na rozgrzewce, ale nie stanął w bramce swojej drużyny choćby na minutę. Pierwszą bramkę zdobył Maciej Jeżyna. Kilka chwil później lewoskrzydłowy Akademików popisał się efektowną "wkrętką", wcześniej składną akcję przeprowadzili Michał Kalita i Paweł Świeca, co pozwoliło "odskoczyć" radomianom na 4 trafienia (8:4).

Taki stan nie trwał jednak zbyt długo - kilka strat w ataku dało przyjezdnym szanse na wyprowadzenie kontr. Wykorzystali je w stu procentach, przede wszystkim dzięki Michałowi  Pułce, i był remis 8:8. Jednakże do końca pierwszej połowy Uniwersytet ponownie zbudował wyraźną różnicę.

W pierwszych fragmentach drugiej połowy oba zespoły nie grzeszyły skutecznością i dynamiką. Strzelecką niemoc gospodarzy w tej części przerwał Grzegorz Mroczek dopiero w 36 minucie. Następnie dominacja Akademików była coraz bardziej widoczna. Gdy na nieco mniej niż kwadrans przed końcową syreną na tablicy wyników pojawił się rezultat 25:18, wszyscy byli już niemal pewni triumfu AZS-u.

Wszyscy, poza zawodnikami ze Świdnicy i ich szkoleniowcem, Krzysztofem Mistakiem. Chwila letargu radomian wystarczyła do tego, aby rywale rozpoczęli niesamowitą pogoń. W 52 minucie było już tylko 25:23, a po świetnej interwencji Tomasza Wasilewicza przy rzucie z koła Kality oraz karnym, egzekwowanym przez Marka Mrugasa, przyjezdni doprowadzili do remisu 26:26.

Ostatnie dwie i pół minuty to prawdziwa wojna nerwów. Gospodarze, wspierani przez głośną i żywiołowo reagującą publiczność, lepiej wytrzymali ten fragment. Damian Cupryś trafił na 27:26, więc o czas poprosił trener Mistak. Do końca spotkania pozostawało 37 sekund.

Wielkim bohaterem swojej ekipy został Piotr Bury. Po powrocie na parkiet obronił aż 3 kolejne rzuty przeciwników! Wynik ustalił Paweł Przykuta i Akademicy mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

AZS Uniwersytet T-H Radom - ŚKPR Świdnica 28:26 (16:11)
AZS:
Bury - Jeżyna 7, Mroczek 6, Kalita 5, Przykuta 4, Cupryś 4, Świeca 2, Guzik 0, Fugiel 0.
ŚKPR: Madaliński, Wasilewicz - Szuszkiewicz 9, Rutkowski 5, Pułka 3, Mrugas 3, Rogaczewski 2, Piędziak 2, Brygier 1, Marciniak 1, Kijek 0, Żubrowski 0, Orzłowski 0, Gałach 0.

Źródło artykułu: