Mistrzowie musieli się spocić - relacja z meczu MKS Piotrkowianin - Vive Targi Kielce

Jeszcze w 40. minucie spotkania 18. kolejki Superligi PGNiG piłkarze ręczni Piotrkowianina prowadzili z mistrzem Polski. Końcówka należała jednak do zespołu Bogdana Wenty, który wygrał 34:29.

Michał Ostafijczuk
Michał Ostafijczuk

Kilka tygodni temu Piotrkowianin przegrał z Vive Targami Kielce mecz Pucharu Polski różnicą aż 22 bramek - 15:37. Nic więc dziwnego, że licznie przybyli kibice obawiali się kolejnego pogromu drużyny Tadeusza Jednoroga. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Jeszcze w 40. minucie gospodarze prowadzili i dopiero w końcówce mistrzowie Polski zapewnili sobie wygraną.

Początek spotkania nieoczekiwanie należał do Piotrkowianina. W 9. minucie po bramce Wojciecha Trojanowskiego beniaminek prowadził 6:4. Kilka chwil później było 7:6 dla drużyny Bogdana Wenty i wydawało się, że kolejne minuty będą przebiegały pod dyktando Vive Targów. Gospodarze grali jednak niezwykle ambitnie, a kapitalnie bronił w bramce Piotr Ner. Do poziomu swojego kolegi dostosował się także Trojanowski. Skrzydłowy Piotrkowianina skutecznie kończył kontrataki, zachował także stuprocentową skuteczność przy wykonywaniu rzutów karnych. Trzy razy stanął oko w oko ze Sławomirem Szmalem i trzy razy ten pojedynek wygrał.

- Wiadomo, że rzucając karnego takiemu bramkarzowi nie można popełnić nawet minimalnego błędu. Skoncentrowałem się jednak odpowiednio i udało się - mówił po spotkaniu najskuteczniejszy zawodnik piotrkowskiej drużyny.

Skutecznością nie grzeszyli natomiast zawodnicy z Kielc. - Rastko nie miej pretensji do sędziów. Rzuciłeś tak, że chłopak obronił - mówił trener Wenta do Rastko Stojkovicia, który przegrał kilka pojedynków z piotrkowskim bramkarzem.

Sił wystarczyło Piotrkowianinowi do 40. minuty. Po bramce Szymona Woynowskiego piotrkowianie prowadzili 23:22, ale był to przysłowiowy "łabędzi śpiew". Zdenerwowany szkoleniowiec gości poprosił o przerwę na żądanie i od tego momentu spotkanie przebiegało już pod dyktando Vive Targów. Warto tutaj wspomnieć, że Piotrkowianin zagrał z mistrzem Polski osłabiony brakiem kontuzjowanych: Arkadiusza Miszki, Tomasza Mroza i Przemysława Matyjasika. Dysponował więc krótką ławką rezerwowych. W końcówce trener gospodarzy, widząc, że nie ma już szans na korzystny wynik, wpuścił na boisko trzeciego bramkarza Damiana Procho oraz Konrada Krzaczyńskiego. W zespole z Kielc kilka minut zagrał natomiast Mateusz Mazur.

- Szczerze powiedziawszy to od początku tygodnia przygotowujemy się pod kątem bardzo ważnego spotkania z Zagłębiem Lubin. Oczywiście nie zamierzaliśmy się poddawać w meczu przeciwko mistrzowi Polski. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że szanse na punkty mamy znikome. Cieszy nasza postawa w tym meczu. Mamy jednak świadomość tego, że i Kielce myślały bardziej o tym co będzie w sobotę - ocenił mecz rozgrywający Piotrkowianina Maciej Pilitowski.

Dopiero w końcówce mistrzowie Polski zapewnili sobie zwycięstwo w Piotrkowie. Dopiero w końcówce mistrzowie Polski zapewnili sobie zwycięstwo w Piotrkowie.
Piotrkowianin - Vive Targi Kielce 29:34 (18:19)

Piotrkowianin: Ner, Wnuk, Procho - Głowacki, Daćko 2, Tórz 1, Woynowski 4, Trojanowski 8/3, Różański 4, Skalski, Iskra 3, Pilitowski 1, Titow 6, Pożarek, Krzaczyński.
Trener: Tadeusz Jednoróg
Kary: 16 min

Vive Targi Kielce: Szmal, Losert - Grabarczyk, Mazur, Tomczak 3, Jurecki 4, Tkaczyk 2, Olafsson 4, Bielecki 2, Jachlewski 3, Stojković 8/3, Lijewski 3, Buntić 2, Musa 3, Zorman.
Trener: Bogdan Wenta
Kary: 10 min

Sędziowali: Andrzej Kierczak (Michałowice), Tomasz Wrona (Kraków). Widzów: 1000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×