Zaczęłyśmy się trochę "gotować" - rozmowa z Agatą Cebulą, rozgrywającą Pogoni Baltica Szczecin

Wiele pozytywnych opinii zebrały po spotkaniu ze Startem Elbląg szczecinianki. Kolejna wygrana na własnym parkiecie mocno zbliżyła je do play-off, ale Pogoń ma szansę na większy sukces.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Krzysztof Kempski: To był udany występ Pogoni Baltica. Wydawało się, że kibice w Szczecinie nie będą świadkami tak wielkich emocji, ale stało się inaczej.

Agata Cebula: Rzeczywiście. Cały mecz układał się w sumie pod nasze dyktando, ale zdarzył się przestój, co już staje się u nas pewną normą. Pracujemy nad tym, żeby go wyeliminować. Trener cały czas stara się coś u nas zmienić. Na szczęście zdołałyśmy się pozbierać i znowu odskoczyłyśmy na kilka bramek. Przyniosło to efekt w postaci dwóch punktów. Z Zagłębiem Lubin, dla przykładu, taki przestój skończył się porażką. Jak najszybciej musimy wyeliminować ten fragment naszej gry i powinno być dobrze. Bardzo obawiałyśmy się tego meczu, bo bilans naszych meczów z Elblągiem był 5:0. Nie leżał nam ten zespół kompletnie, ale po tym meczu myślę, że przełamałyśmy tę serię.

Do przerwy uzyskałyście 6 bramek przewagi. Mecz układał się po waszej myśli. O czym mówiło się w szatni?

- Starałyśmy się być cały czas bardzo skoncentrowane, bo bywały już takie mecz, że do przerwy prowadziłyśmy i grałyśmy dobrze, a po połówce wychodziłyśmy takie trochę mnie skoncentrowane i parę bramek traciłyśmy, co nas gubiło. W szatni mówiłyśmy sobie, że wynik brzmi 0:0. Gramy od nowa, jest 30 minut i dopiero po nich będziemy się cieszyć.

Po meczu ze Startem, w którym nie brakowało emocji w szczecińskim obozie zapanowała wielka radość Po meczu ze Startem, w którym nie brakowało emocji w szczecińskim obozie zapanowała wielka radość
Rzeczywiście tak to wyglądało. Szybko odskoczyłyście na 8 trafień przewagi i chyba właśnie wtedy tej koncentracji zaczynało jednak brakować.

- Zaczęłyśmy się trochę "gotować". Każda z nas za bardzo chciała i to nam nie wychodziło. Miałyśmy po prostu taki trochę słabszy moment w grze. Na szczęście przetrwałyśmy te chwile, żeby tak się zawsze to dla nas kończyło to będziemy bardzo szczęśliwe.

Patrzyłyście przed tym spotkaniem na tabelę?

- Jasne, że tak. Dawno nie pamiętam, żeby był taki ścisk. Zdawałyśmy sobie sprawę, że jeżeli przegramy to przy złym układzie możemy spaść nawet na 9. miejsce. Wygrałyśmy, utrzymałyśmy swoją pozycję. Nawet przy wygranych innych drużyn zawsze będziemy się w tym ścisku liczyć.

Tym zwycięstwem wykonałyście milowy krok ku play-offom. Jedynie jakiś niewyobrażalny pech mógłby wam je teraz odebrać.

- Miejmy nadzieję, że tak będzie. Nie ma jednak co patrzeć na innych. My mamy przed sobą pojedynek z Koszalinem. Udało się nam z nimi wygrać w poprzedniej rundzie. Wiadomo, że na wyjeździe gra się ciężej, ale jak to pokazał nasz przypadek na początku sezonu, wszystkie wyjazdowe mecze wygrywałyśmy, także mam nadzieję, że tym razem też tak będzie.

Szczecinianki z akademiczkami z Koszalina, zdaniem Cebuli, znają się jak łyse konie Szczecinianki z akademiczkami z Koszalina, zdaniem Cebuli, znają się jak łyse konie
Mecz z trybun obserwował trener Politechniki Kamielin. Pewne uwagi swoim podopiecznym zapewne przekaże.

- My już tyle razy grałyśmy z Politechniką, zarówno w lidze jak i w sparingach, że ja ze swej strony mogę powiedzieć, że "znamy się jak łyse konie". Na pewno trener Kamielin wyciągnie pewne wnioski, ale my również je wyciągniemy, bo do tego spotkania też się będziemy przygotowywać. Postaramy się wywieźć stamtąd dwa punkty, które mogą dać nam dobre miejsce przed play-offami.

Realne jest 4-5 miejsce. Jest więc wielka szansa wykonać plan przedsezonowy daleko ponad minimum.

- Tak, musimy poczekać jednak jak to się wszystko zakończy. Naszym celem było wejście do ósemki. Jeżeli będziemy pewne, że już do niej weszłyśmy to będziemy wiedziały, że po pierwsze wykonałyśmy przedsezonowe założenie, a po drugie, że my same zrobiłyśmy naprawdę duży postęp. Większość zawodniczek grała też w zeszłym sezonie, więc uważam, że układa się to dla nas naprawdę dobrze i oby tak dalej.

Większość zawodniczek ta sama, ale zmian nie brakuje. Aktualnym przykładem jest przesunięcie Hanny Yashchuk - nominalnej lewej rozgrywającej na lewe skrzydło. Trzeba przyznać, że ruch naprawdę bardzo pozytywny.

- Tak, Hania została przestawiona na lewe skrzydło. Uważam, że jest to dobre posunięcie. Ma bardzo dobry rzut ze skrzydła. Widać, że koleżanka odnajduje się na tej pozycji. Tylko się z tego cieszyć.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×