Krzysztof Kempski: Niewiele brakowało do tego, by mecz z Politechniką Koszalińską zakończył się sukcesem Pogoni Baltica. Był pan na meczu i mógł obserwować ten pojedynek na żywo. Czego pana zdaniem zabrakło do końcowego sukcesu szczecinianek?
Przemysław Mańkowski: Praktycznie 58 minut zespół walczył wspaniale. Przegrywaliśmy po pierwszej połowie 4 bramkami, odrobiliśmy stratę, łapaliśmy wiatr w żagle i nic nie przepowiadało takiej nerwowej końcówki. Szczęście uśmiechnęło się w tym meczu do gospodyń, choć wynik mógł być zupełnie odwrotny, zakończony naszą wygraną. Zabrakło chłodnej głowy i cwaniactwa. Zapewnia, że wyciągniemy z tej lekcji wnioski na przyszłość.
Porażka w derbach spowodowała, że Pogoń straciła już szansę na pierwszą czwórkę po sezonie zasadniczym. Niemniej jednak ciągle jest szansa na piątą lokatę. Jak pan ocenia szansę na takie właśnie rozstrzygnięcie?
- Każdy scenariusz może jeszcze się zdarzyć. Będę bardzo szczęśliwy, jeżeli zakończymy rundę na 5. miejscu. Mądrzejsi będziemy po sobotnich spotkaniach. Sądzę, że większość zagadek zostanie właśnie wtedy rozwiązana. Jeżeli szczęście będzie z nami, to nasza pozycja w tabeli się nie zmieni. Wszystko rozstrzygniemy podczas meczu z Piotrcovią w Szczecinie.
Ciągle, matematycznie, Pogoń nie zapewniła sobie gry w fazie play-off. By pana zespół w nich nie zagrał dziewiąty obecnie Ruch musiałby pokonać u siebie kielczanki oraz na wyjeździe Zagłębie, podobnie Olimpia winna ograć u siebie lubinianki. KSS z kolei w 22. kolejce musiałby wygrać ze Startem, a KPR pokonać Sambor. Pogoń natomiast musiałaby ulec na własnym terenie Piotrcovii. To są oczywiście czyste dywagacje i najgorszy scenariusz z możliwych. Realny?
- Obecny sezon ligowy pokazuje, iż każdy scenariusz jest możliwy. Osobiście jestem pewien, że będziemy w play-off. Niewiadomą pozostaje tylko miejsce, na którym zakończymy rozgrywki.
Do końca drugiej rundy Pogoni została już tylko jedna kolejka. Abstrahując od powyższych możliwych, bądź też nie, scenariuszy, jakby pan ocenił wyczyn pana podopiecznych, a przede wszystkim postęp w porównaniu do poprzedniego sezonu?
- Jestem bardzo zadowolony z postępów, jakich dokonał zespół w ostatnim okresie. Osiągane wyniki utwierdzają mnie, że zmierzamy w dobrym kierunku. Mam nadzieję, ze jeszcze w tym sezonie możemy czymś zaskoczyć naszych kibiców i sprawić niejedną niespodziankę. Podsumowując, można śmiało powiedzieć, że to był dobry dla nas sezon i otrzymaną szansę od losu wykorzystaliśmy właściwie.
Wielkim pozytywem jest to, że po długiej przerwie do zespołu wróciła wreszcie Volha Piatrova. Zadebiutowała w tym sezonie przeciwko akademiczkom. Do pełni formy tej zawodniczki jednak jeszcze trochę brakuje.
- Rzeczywiście, Ola wyszła w Koszalinie na parkiet i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości nabierze pewności w grze. Po tak ciężkiej kontuzji potrzeba czasu, aby wrócić do dawnej sprawności. Wierzę, że nastąpi to jeszcze w tym sezonie.
Trener Struzik nie boi się eksperymentować. Przykład: przesunięcie Yashchuk z lewego rozegrania na lewe skrzydło.
- Zatrudniając nowego szkoleniowca chcieliśmy tchnąć nowego ducha w drużynę i postawiliśmy na nowoczesną piłkę ręczną. Dynamiczne zmiany i zaskakujące zamiany pozycji zawodniczek są tutaj normą. Wymienność pozycji jest jednym z kluczy do sukcesu. Obecnie nasza drużyna gra szybciej i z polotem, czym mam nadzieję sprawiamy radość naszym kibicom. Oczywiście potrzebujemy jeszcze więcej czasu, aby doszlifować elementy, którymi będziemy chcieli zaskoczyć naszych rywali. Trener Struzik ma nosa do zmian, ale najważniejsze, jak sam wielokrotnie powtarza, potrzebna jest pozytywna energia i wibracja w całym zespole, która pcha nas do ciężkiej pracy. Pierwsze efekty już widać.
Inny pozytywny aspekt to szeroki skład i wyrównana ławka rezerwowych co podkreślają także same zawodniczki.
- Szeroki, wyrównany skład jest dzisiaj niezbędny i konieczny przy dynamice gry w meczu. W naszym przypadku, myśl szkoleniowa trenera i wyznaczanie konkretnych zadań zawodniczkom podczas zmian sprawia, iż każda dziewczyna czuje się potrzebna w zespole i gra zawsze na 100 procent możliwości. Oczywiście dostrzegamy nasze mankamenty i słabe strony, które w nowym sezonie musimy wyeliminować chcąc osiągać jeszcze większe sukcesy.
Pytanie z tych maksymalnie hipotetycznych: jakie miejsce zajmie Pogoń Baltica po rundzie zasadniczej?
- Marzę o 5. miejscu, a cieszył się będę z 6. lokaty.