Kibice puławskiej drużyny nareszcie mogli odetchnąć z ulgą, ponieważ Azoty przerwały nie najlepszą passę. Mimo że przed spotkaniem Puławy uchodziły za faworyta, to nikt nie mógł być pewny końcowego rozstrzygnięcia. Przypomnijmy, że podopieczni Marcina Kurowskiego byli zdecydowanymi faworytami w meczach m.in. z Siódemką Legnica i Gaz-Systemem Szczecin i wiadomo jak to się kończyło. Dlatego do wyniku podchodzono z dystansem.
Od pierwszych minut widać było determinację i wolę walki z obu stron. Jednak zarówno w szeregi Puław i Piotrkowa wkradła się nerwowość i na pierwszą bramkę trzeba było poczekać do 3 minuty. Wynik otworzył Maciej Pilitowski. Gospodarze odpowiedzieli błyskawicznie po skutecznie wykonanym rzucie karnym przez Przemysława Krajewskiego. Przez kolejne minuty obraz gry się nie zmieniał i zespoły prowadziły wyrównaną walkę. Później miejscowi zaczęli dominować na parkiecie i bardzo szybko znalazło to odzwierciedlenie w wyniku. Po kwadransie gry na tablicy było 7:4 dla puławskiej siódemki. Aż cztery z siedmiu bramek Azotów padły po rzutach karnych (po dwa Krajewski i Jan Sobol). W tym momencie o czas dla swojej drużyny poprosił Tadeusz Jednoróg, ale niewiele to zmieniło. Dwa trafienia Piotra Masłowskiego dały miejscowym najwyższe prowadzenie w meczu 11:7. Przewaga mogła być większa, jednak bardzo dobrze między słupkami Piotrkowianina pisywał się Piotr Ner. Ostatecznie zawodnicy schodzili do szatni przy stanie 14:10.
Po wznowieniu Rafał Przybylski bardzo szybko wykończył akcję i gospodarze prowadzili już pięcioma bramkami. Niestety później powrócił koszmar z ostatnich spotkań, kiedy to Azoty mając kilku bramkową przewagę szybko ją stracili. Tym razem w przeciągu pięciu minut przyjezdni zdobyli sześć bramek przy tylko jednej Azotów i tym samym doprowadzili do wyrównania. Najbardziej dawał się we znaki ekipie Kurowskiego Szymon Woynowski, który co chwilę popisywał się rzutami z drugiej linii. Na szczęście miejscowych ich przestój nie trwał długo i znowu zaczęli odjeżdżać Piotrkowianinowi. Na kwadrans przed końcem Puławy ponownie prowadziły różnicą czterech bramek 22:18. Jak się później okazało, tego prowadzenia nie oddali już do końca. Po trafieniach Piotra Masłowskiego, Rafała Przybylskiego oraz dwukrotnie Mateusza Jankowskiego i Jana Sobola Azoty wygrały mecz 28:24 (14:10).
Tą wygraną szczypiorniści Azotów Puławy przerwali impas w którym znajdowali się od dłuższego czasu. W najbliższą środę czeka ich arcytrudny mecz z Orlenem Wisłą Płock. W dużej mierze od tego spotkania będzie zależało, które miejsce Azoty zajmą po sezonie zasadniczym i z kim się zmierzą w pierwszej rundzie play off.
Azoty-Puławy - MKS Piotrkowianin Piotrków Tryb. 28:24 (14:10)
Azoty-Puławy: Stęczniewski, Sokołowski, Grzybowski - Bałwas, Ćwikliński, Zinchuk 3, Kus 2, Szyba, Przybylski 5, Grzelak, Masłowski 5, Krajewski 5, Sobol 4, Jankowski 4.
Kary - 8 min. (Kus, Szyba, Masłowski, Krajewski)
Piotrkowianin: Procho, Ner - MrózDaćko, Miszka 1, Woynowski 7, Trojanowski 7, Różański 1, Matyjasik 1, Skalski 1, Iskra, Pilitowski 2, Titow 4, Pożarek.
Kary - 6 min. (Matyjasik, Skalski x 2)
Sędziowali: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf z Rzeszowa
Widzów: 700
Naprawdę słaby mecz, nie rokujący dobrze na f Czytaj całość