Zwycięstwo mimo mankamentów - wypowiedzi po meczu Olimpia-Beskid Nowy Sącz - SPR Lublin

SPR Lublin pokonał 30:25 Olimpię-Beskid Nowy Sącz w drugim spotkaniu I rundy play-off i awansował do półfinału. Obie drużyny nie ustrzegły się jednak błędów, co nie umknęło naszym rozmówcom.

Zdzisław Wąs (trener Olimpii-Beskidu): Uważam, że rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie. Podobnie oceniam pierwszy mecz, choć wtedy drużyna była bardziej zmęczona, bo przyjechała do Lublina w dzień jego rozpoczęcia. Kluczowym momentem spotkania był niepodyktowany rzut karny przy faulu na Agnieszce Podrygale. Gdyby wtedy udało się wyrównać, to zaczęłaby się nerwówka w szeregach rywalek. Słowa uznania należą się obu moim bramkarkom, a za to już trzeci słabszy mecz rozegrała Wiktoria Panasiuk. Pozostałe dziewczyny zagrały na bardzo dobrym poziomie, szczególnie Asia Gadzina i Gosia Rączka. Nie funkcjonował u nas tak, jak powinien środek rozegrania, który nie brał na siebie ciężaru gry, choć trenowaliśmy ten element. Generalnie jestem zadowolony, a jeśli będą tak się spisywać dalej, to powalczymy o piąte miejsce.

Joanna Gadzina (skrzydłowa Olimpii-Beskidu): Wiedziałyśmy, że nie mamy większych szans, więc chciałyśmy po prostu dobrze zagrać, powalczyć z SPR-em i pokazać tej drużynie, że wygrana nie przyjdzie jej łatwo. Myślę, że to się udało. Były takie momenty, w których wydawało się, że zespół z Lublina jest do pokonania. Trzeba jednak pamiętać, że to bardzo doświadczona ekipa, wielokrotny mistrz Polski. Można żałować kilku niewykorzystanych sytuacji, po których poszły kontry i dzięki temu Lublin nam odskakiwał.

Sabina Włodek (asystent trenera SPR-u Lublin): To nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Przede wszystkim miałyśmy problem ze skutecznością rzutową, również w rzutach karnych. Sądeczanki zdobywały sporo bramek z szybkich kontrataków, stąd w pewnym momencie zrobiło się nerwowo. Cieszymy się bardzo z awansu. Naszym celem jest oczywiście walka o mistrzostwo Polski i mam nadzieję, że uda się nam go zrealizować.

Małgorzata Majerek (skrzydłowa SPR-u Lublin): Nie zależało nam na stylu, ale na zwycięstwie, by zakończyć rywalizację z Olimpią-Beskidem. Sądeczanki podeszły bardzo ambitnie do tego spotkania, widać że zależało im na zwycięstwie i postawiły nam trudne warunki. W naszym zespole zawiodła skuteczność, która wprowadziła nerwową atmosferę. Mogłyśmy wcześniej odskoczyć na kilka bramek i spokojnie ten mecz zakończyć. Zdarzały się też proste błędy przy wyprowadzaniu kontrataków, dzięki czemu Olimpia w łatwy sposób zdobywała bramki. Myślę, że kibice zgromadzeni w hali i przed telewizorami mogli być zadowoleni, bo było sporo emocji.

Źródło artykułu: