Historyczny sezon Politechniki - podsumowanie sezonu w wykonaniu AZS Politechniki Koszalińskiej

Maciej Wojs
Maciej Wojs
Druga runda

Doświadczony trener w Koszalinie miał kapitalny początek - Politechnika rozpoczęła jego urzędy od wygranych ze Startem i KSS-em, dołączając do tego wyjazdowy tryumf w Piotrkowie Tryb. i remis w Tczewie. Co prawda w 16. kolejce przyszła porażka na trudnym terenie w Nowym Sączu, ale kolejne dwa zwycięstwa, tym razem z Ruchem u siebie i na wyjeździe z KGHM Metraco Zagłębiem przywróciły dobre nastroje i szanse na zajęcie czwartej lokaty po sezonie zasadniczym. Jedna wygrana w czterech ostatnich kolejkach wystarczyła, by przypieczętować miejsce tuż za podium i do fazy play-off przystąpić ze sporymi nadziejami.

Faza play-off

Politechnika grę w fazie play-off zaczęła jednak pod wodzą starego-nowego trenera, Waldemara Szafulskiego, który powrócił by zastąpić rezygnującego z powodów osobistych Kamielina. Pod jego wodzą, a także Joanny Dworaczyk, która ogłoszona została asystentką Szafulskiego, Akademiczki w ćwierćfinale sprawnie rozprawiły się z Pogonią Balticą Szczecin, awans do czwórki pieczętując na parkiecie rywalek dzięki wygranej 27:20. W kolejnym etapie AZS co prawda odbił się od pędzących po mistrzostwo piłkarek SPR-u Lublin, lecz do walki o brązowy medal stanął w szranki z Vistalem Łączpol mając spore szanse na sukces.
Ten przyszedł po dramatycznych pięciu bojach, stoczonych na sam koniec morderczego sezonu, po męczącej batalii w trakcie rozrywek w europejskich pucharach. Po dwóch pierwszych starciach w Gdyni rywalizacja przeniosła się do Koszalina, by na sam koniec powrócić na decydujący pojedynek do Trójmiasta. Politechnika tryumfowała na parkiecie rywala, przełamując trwającą od lat hegemonię i wdrapując się na najniższy stopień podium po raz pierwszy w historii. A dość powiedzieć, że dokonała tego bez kontuzjowanej w końcówce sezonu Tatiany Bilenii, z licznymi osłabieniami i problemami kadrowymi. Czapki z głów za ten sezon dla Akademiczek.

Puchar Polski

Przygoda Politechniki w krajowym pucharze zakończyła się po dwóch spotkaniach z późniejszymi finalistkami, SPR-em Lublin. Będące wówczas w sporym gazie lublinianki pewnie zwyciężyły w Koszalinie, wypracowując sobie siedmiobramkową zaliczkę przed rewanżowym meczem na własnym parkiecie. W Lublinie po jednostronnym meczu SPR przypieczętował awans, wygrywając 35:25.

Challenge Cup

Zdecydowanie lepiej Akademiczki poradziły sobie w europejskim pucharze. Czwarte miejsce w sezonie 2011/12 pozwoliło im na start w Challenge Cup, w którego III rundzie los skojarzył je z ukraińską HC Dnepryanką Kherson. Dwa mecze rozegrane za porozumieniem stron w Koszalinie Politechnika łatwo rozstrzygnęła na swą korzyść, w kolejnej fazie mierząc się z egzotycznym ABU Baku. Po kolejnych dwóch starciach w Polsce Akademiczki zameldowały się w ćwierćfinale Challenge Cup.

Będąca wówczas pod wodzą Giennadija Kamielina drużyna za rywala otrzymała silny czeski DHK Banik Most. Po zaciętym meczu za granicą, koszalinianki wróciły do kraju z trzybramkowym bagażem i nadziejami na odrobienie strat. Czarne Anioły zdobyły jednak Koszalin (wygrana 31:27), na sam koniec sięgając po tryumf w całym pucharze. Przygodę AZS-u i tak należy ocenić jako spory sukces i świetne przetarcie przed przyszłorocznymi występami w Europie.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×