"Czeczeńcy" do sezonu przystępowali z pozycji brązowego medalisty mistrzostw Polski, na starcie jesieni tradycyjnie nikt w klubie nie planował jednak wielkich wyników, a celem zespołu był awans do fazy play-off. Mielczanie założenie wypełnili, przystępując do decydującej części rozgrywek z trzeciego miejsca w tabeli. W ćwierćfinale noga się jednak Tauron Stali powinęła, co ostatecznie zakończyło się piątą lokatą.
- Nasz występ należy uznać za poprawny, choć szyki pokrzyżowały nam trochę kontuzje - nie kryje Skutnik, wskazując na długotrwałe urazy Michała Chodary i Mirosława Gudza. - Trochę nam to zburzyło obronę i na pewno miało jakiś wpływ na nasze poczynania, choć dobrze do zespołu wprowadził się Kostrzewa, który w drugiej części sezonu naprawdę pomógł nam w defensywie. Widzę też, że bardzo przydatny będzie tam Krieger - mówi doświadczony szkoleniowiec.
Zdaniem trenera mieleckiej siódemki poniżej oczekiwań spisali się za to golkiperzy Lech Kryński i Krzysztof Lipka. - Z bramką było trochę gorzej, niż sezon wcześniej. Na razie nie zamierzamy jednak nikogo na tę pozycję sprowadzać i zostawiamy tych zawodników, którzy w zespole są, chyba żeby coś w ostatniej chwili się wyklarowało - wyjaśnia Skutnik.
- Pokazaliśmy dobrą piłkę ręczną, a z kontuzjami już tak bywa, że ich się
nie przewidzi. W pewnym momencie było nas dwunastu w tym dwóch bramkarzy
i w trakcie treningów dziury musieliśmy zatykać juniorami, co też miało jakiś wpływ na nasze poczynania podczas spotkań ligowych - podsumowuje nasz rozmówca. - Przy tych układach, jakie mieliśmy, piąte miejsce jest dobre i nie możemy się go wstydzić.
Adamuszek to typowy egzekutor bazujący na swojej sile, ja na środku za bardzo go nie wdzę