23-letni szczypiornista, przez lata nazywany "nadzieją polskiej piłki ręcznej", ostatnie miesiące spędzał nie na ligowych parkietach, a głównie w gabinetach lekarskich. Po operacji kolana i ponad półrocznej przerwie leworęczny zawodnik powrócił już jednak do treningów i ze sporymi nadziejami przygotowuje się do nowego sezonu. Do zespołu powoli wprowadza go trener Krzysztof Przybylski.
- Adam nie jest jeszcze w pełni sprawny, ale ostrożnie pracujemy. Trenuje z nami w pełnym wymiarze, ale troszkę ostrożniej traktujemy go gdy ustawiamy obronę czy atak. Powolutku wchodzi w grę. W żadnym wypadku nie spieszymy się - zdradza opiekun głogowian.
Takie działanie zapobiegawcze w przypadku Świątka jest po części koniecznością, nie tylko ze względu na jego długą rehabilitację i przerwę w grze. Na ligowych parkietach ciężko szukać bowiem zawodnika, który w przeciągu paru lat przeszedłby tyle operacji. W grudniu 2009 roku rozgrywający złamał kciuk, a dziewięć miesięcy później przytrafiła mu się kontuzja śródstopia. We wrześniu 2012 roku Świątek miał problemy z barkiem, a gdy wrócił już do treningów w styczniu, przytrafiła mu się kontuzja kolana. Za każdym razem konieczny był zabieg.
Choć sam zawodnik z utęsknieniem wyczekuje powrotu na ligowe parkiety, na pierwszy występ poczekać będzie musiał jeszcze około dwa miesiące. - Adam miał poważną kontuzję i minęło od niej dopiero sześć miesięcy. Trzeba się nastawić na to, że jeszcze około ośmiu tygodni będzie dochodził do siebie. Nie zamierzam wcześniej ryzykować jego zdrowia - stwierdza Przybylski. Z usług 23-letniego rozgrywającego skorzysta więc dopiero w październiku.
