Wielkie emocje w Kaliszu! - relacja z meczu MKS Kalisz - KSSPR Końskie

Cóż za mecz w Kaliszu! Inauguracja nie zawiodła pod względem emocji. Kibice byli trzymani w niepewności do ostatnich sekund pojedynku.

Mecz w najstarszym mieście Polski nie zawiódł pod żadnym względem, ale zdecydowanie lepiej zaczęli go goście. Bruno Budrewicz musiał prosić o czas już w 11. minucie gry. Wówczas na tablicy świetlnej widniał rezultat 3:7, a jego ekipa grała fatalnie. Brakowało dokładności, zimnej głowy i przede wszystkim rzutów. Doświadczony rywal z Końskich szybko wykorzystał mankamenty w grze gospodarzy i wyszła na zdecydowane prowadzenie.

Pierwsza połowa układała się zdecydowanie lepiej do KSSPR-u. Wówczas na parkiecie pojawił się Tymon Trojański, który zdecydowanie pomógł swojej ekipie. Sytuacja dla MKS-u była naprawdę zła. W 22. minucie gry kaliszanie przegrywali już 9:14, ale świetne interwencje Trojańskiego zatrzymały przeciwników do tego stopnia... że do przerwy nie znaleźli już sposobu na pokonanie golkipera.

Wówczas świetny okres gry zanotował Artur Bożek, który zdobył trzy bramki z rzędu, a tuż przed przerwą Tomasz Klara wykorzystał kontrę i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Hala oszalała, ale to nie był koniec emocji w tym pojedynku.

Po zmianie stron Tomasz Napierała doprowadził do wyrównania i od tego momentu ekipy zmieniały się na prowadzeniu. Nie było jednak sytuacji, gdzie w drugiej części gry którakolwiek z drużyn nie odskoczyła nawet na dwa trafienia różnicy.

Świetne partie rozgrywali bramkarze, a Przemysław Witkowski... sam dołożył jednego gola dla swojej drużyny. Stało się tak, kiedy gospodarze grali w osłabieniu, a za bramkarza na parkiecie pojawił się Tomasz Fugiel. Witkowski najpierw obronił jego rzut, a następnie spróbował swoich sił, mierząc przez całe boisko. Trafił i w 52. minucie wyprowadził KSSPR na prowadzenie.

Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Goście nie wykorzystali gry w przewadze w końcówce i po koronkowej akcji kaliszan przegrywali 30 sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Bramkę rzucił Łukasz Sieg, ale nie został bohaterem. Pięć sekund przed końcową syreną wyrównał Sebastian Smołuch i ustalił wynik pojedynku.

Podział punktów był wynikiem zdecydowanie sprawiedliwym. W Kaliszu mierzyły się dwa zespoły, które popełniły wiele błędów. Zwycięstwo którejkolwiek byłoby krzywdzące dla drugiej strony, dlatego ekipy powinny cieszyć się z wywalczonego "oczka" na inauguracje sezonu.

MKS Kalisz - KSSPR Końskie 25:25 (15:14)

MKS: Krekora, Trojański - Kuśmierczyk 7, Sieg 5, Krzywda 4, Bożek 4, Kobusiński 3, Gomółka 1, Celek 1, Fugiel, Tomczak, Nowakowski.
Karne: 0/1.
Kary: 8 min.

KSSPR: Witkowski 1, Ratuszniak - Napierała 6, Smołuch 5, Bodasiński 5/1, Dankowski 2, Matyjasik 2, Maleszsak 1, Sękowski 1, Pilarski 1, Bąk 1, Gmerek, Słonicki, Janus. 
Karne: 1/3.
Kary: 2 min.

Źródło artykułu: