Nielba po Wolsztyniaku: Fizycznie byliśmy lepiej przygotowani

Żółto-czarni pokonali w sobotniej kolejce KPR Wolsztyniaka Wolsztyn 32:27 (16:15). - Graliśmy trochę zbyt indywidualnie - mówił Michał Tórz, rozgrywający MKS Nielby.

Pomimo odniesionego zwycięstwa w starciu 4. kolejki, szczypiorniści Nielby Wągrowiec mieli sporo zastrzeżeń do swojej gry. - Przed rozpoczęciem meczu zdawaliśmy sobie sprawę, że czeka nas starcie z mocną drużyną. Wolsztyniak od kilku dobrych sezonów występuje w pierwszej lidze. W poprzednich latach urywał punkty pretendentom do awansu. Wiedzieliśmy, czego po tej ekipie możemy się spodziewać. Z naszej postawy nie jesteśmy zadowoleni. Popełniliśmy zbyt wiele błędów. Rzucaliśmy po 1-2 podaniach. Graliśmy trochę zbyt indywidualnie. W drugiej połowie na szczęście udało się bez zbędnej nerwowości odskoczyć od rywala. Z Wolsztyna przyjechała liczna grupa aktywnie dopingujących kibiców. Widać, że są ze swoim zespołem na dobre i złe - tłumaczył Michał Tórz, rozgrywający nielbistów.

Zdaniem Adriana Konczewskiego, wągrowczanie słabiej niż zwykle zagrali w obronie. - Bramka też nie za dobrze funkcjonowała. Zawsze było troszeczkę lepiej w tych elementach, dzięki czemu wyprowadzaliśmy łatwe bramki. Dziś było jednak ciężej, dlatego przez długi czas wynik oscylował wokół remisu. Na szczęście udało się wygrać. Nie jestem jednak do końca zadowolony. W paru sytuacjach można było zachować się inaczej. Z jednej i drugiej strony kibice zaprezentowali świetne widowisko, za co chciałbym ich bardzo podziękować. Chylę czoła przed naszymi chłopakami za doping, bo byli w mniejszości. Kibice z Wolsztyna zaskoczyli nas. Świetnie, że polskie drużyny mają takich kibiców. Oby to dalej szło w tym kierunku - oceniał bramkarz MKS-u.
 
Według Pawła Nocha, jego gracze podejmowali mnóstwo nerwowych, złych decyzji. - Oddawaliśmy rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Przytrafiały się nam też błędy z
kontrataków. Fizycznie byliśmy jednak lepiej przygotowani, co widać było w
końcówce. Nie możemy wejść w rytm, na jaki nas stać. Nie można zapominać
jednak, że liga jest długa. Wierzę, że z meczu na mecz nasza drużyna będzie się
rozkręcała i spotkania będą wyglądały dużo inaczej. W ubiegłym sezonie deklasowaliśmy wszystkich u siebie, a męczyliśmy się niemiłosiernie w spotkaniach wyjazdowych. Przegraliśmy jednak najważniejsze mecze. Teraz ulegliśmy Wybrzeżu, ale zaledwie jedną bramką. Wszystko jest otwarte. Jak wygrywać, to w takiej walce, gdzie cały czas towarzyszy nam koncentracja, a nie wpadać w takie dołki, jak było to w zeszłym roku. Wtedy wygrywaliśmy bardzo wysoko na swoim terenie, a w wyjazdowym rewanżu liczyliśmy, że sytuacja się powtórzy. To jednak nie miało miejsca i mordowaliśmy się niemiłosiernie. Oczywiście kibic liczy, że z naszej strony wyniki powinny być dużo wyższe. Najważniejsze są dwa punkty. Tylko to się liczy - mówił szkoleniowiec Nielby.    

Źródło artykułu: