Z piekła do nieba i z powrotem - relacja z meczu KS Azoty Puławy - SPR Chrobry Głogów

SPR Chrobry Głogów po niesamowitym meczu wygrał w Puławach, choć w samej końcówce stracił siedem goli z rzędu i ostatnie minuty grać musiał w osłabieniu.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Obie ekipy rundę jesienną rozpoczęły bardzo dobrze. Puławianie, korzystając z niezłego terminarza, w pięciu meczach zdobyli aż osiem punktów, SPR Chrobry zgromadził z kolei na swoim koncie o dwa oczka mniej. Z racji atutu własnego parkietu faworytem sobotniego meczu byli podopieczni Bogdana Kowalczyka, kibice przed pierwszym gwizdkiem oczekiwali jednak starcia wyrównanego, trzymającego w napięciu do ostatniej minuty.

Początek spotkania był wyrównany, z minuty na minutę na parkiecie coraz mocniej zarysowywała się jednak przewaga gości. W bramce znakomicie spisywał się Michał Świrkula, dzięki któremu głogowianie mogli wyprowadzać szybkie ataki i kontry. Puławianie słabo prezentowali się w obronie, skutecznością imponowali za to Yuri Gromyko i Marek Świtała, przez co SPR Chrobry prowadził w pewnym momencie nawet różnicą czterech trafień.

Sygnał do ataku dali gospodarzom Rafał Przybylski i Adam Babicz. Na dziesięć minut przed końcem pierwszej części gry gracze Kowalczyka mogli nawet wyrównać stan meczu, przy stanie 10:11 linię szóstego metra przekroczył jednak Piotr Masłowski. Gospodarze przegapili swój moment i cztery kolejne trafienia zaliczyli głogowianie, na dobre odskakując rywalom.

Do szatni gracze Krzysztofa Przybylskiego schodzili przy wyniku 12:16, by tuż po rozpoczęciu drugiej części spotkania ponownie ruszyć do zdecydowanego natarcia. Klasą dla siebie był Świrkula, na którego sposób regularnie znajdować był w stanie jedynie Adam Babicz i Jan Sobol. Przewaga SPR Chrobrego urosła nawet do siedmiu trafień, gospodarze pasować nie zamierzali jednak do samego końca.

Po bramkach Mateusza Jankowskiego, Sobola, Przybylskiego i Łyżwy na sześć minut przed finałową syreną gospodarze zbliżyli się do rywala na dwa gole. Zagubieni goście w pewnym momencie kompletnie stanęli. Problemy ze skutecznością mieli także puławianie, aż serię nieudanych akcji bramką na 25:26 zwieńczył Jankowski. Kolejne słowo należało do Sobola, który stan meczu wyrównał.

Na dwie minuty przed końcem faul w ataku popełnił Michał Bednarek, a kilkanaście sekund późnej rzut karny sprokurował Anton Prakapenia, który na domiar złego ukarany został trzecim tego dnia wykluczeniem, co zaowocowało czerwoną kartką. Z siedmiu metrów do siatki trafił Adam Skrabania, na co odpowiedział Tomasz Mochocki. Następnie poprzeczkę odbił Krzysztof Łyżwa, a po chwili gola dla gości zdobył Świtała.

Ostatnia akcja grających w przewadze puławian zakończyła się rzutem karnym. Już po końcowej syrenie sam przed Świrkulą stanął Skrabania, doświadczony zawodnik trafił jednak w bramkarza i po niesamowitej wymianie ciosów dwa punkty ostatecznie padły łupem głogowian.

KS Azoty Puławy - SPR Chrobry Głogów 27:28 (12:16)

Azoty: Rasimas, Grzybowski, Stęczniewski - Ćwikliński, Tylutki, Jankowski 3, Łyżwa 2, Kus 1, Skrabania 2, Babicz 5, Szyba 1, Przybylski 4, Masłowski 3, Krajewski 1, Sobol 5/2.
Karne: 2/3
Kary: 6 min.

Chrobry: Stachera, Świrkula - Bednarek 1, Witkowski, Płócienniczak 2, Świtała 5/2, Mochocki 3, Gromyko 5, Łucak 4, Gujski 2, Prakapenia 5/1, Świątek, Gregor 1.
Karne: 3/4
Kary: 12 min.

Kary: Azoty - 6 min. (Tylutki, Krajewski, Sobol - 2 min.) oraz Chrobry - 12 min. (Prakapenia 6 min., Gregor, Gujski, Bednarek - 2 min.).
Sędziowie: I. Dębski, A. Rodacki (obaj Kielce).
Widzów: 700.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×