Krzysztof Przybylski: Każdy wnosił coś do gry

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Mam nadzieję, że więcej się już nam takie mecze nie przydarzą - mówi po zwycięstwie w Puławach trener SPR Chrobrego Głogów, Krzysztof Przybylski.

Dziesiąty zespół ubiegłego sezonu PGNiG Superligi rozegrał nad Wisłą swoje najlepsze spotkanie tej jesieni. Głogowianie przez blisko pięćdziesiąt minut prezentowali się znakomicie, prowadząc w pewnym momencie nawet różnicą siedmiu bramek. W samej końcówce drużynę dopadł jednak kryzys i rywale nie tylko zdołali wyrównać stan meczu, ale nawet objęli prowadzenie. Ostatnie akcje należały już jednak do ekipy Przybylskiego, a zwycięstwo obronionym rzutem karnym przypieczętował Michał Świrkula.

- Cieszę się, że zdołaliśmy wywalczyć dwa punkty. Przez całe spotkanie prowadziliśmy pięcioma bądź sześcioma bramkami i dopiero w samej końcówce trochę się nam to zacięło - relacjonuje Przybylski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Ostatnie minuty były dla jego zespołu naprawdę ciężkie. - Gra się nie układała, zrobiliśmy parę błędów, a i sędziowie kilka razy odgwizdali sytuacje dość kontrowersyjne. Ważne, że udało nam się zwyciężyć. Mam jednak nadzieję, że więcej nie przydarzą się nam takie mecze, w których wysoko prowadzimy i potem roztrwaniamy przewagę w ciągu dziesięciu minut - podkreśla doświadczony szkoleniowiec.

Co było kluczem do sobotniego zwycięstwa? - Obrona i bramka. To są te dwa elementy, które zadecydowały o tym, że wygraliśmy spotkanie. Przez pięćdziesiąt minut prezentowaliśmy się ponadto dobrze w ataku, grając skutecznie oraz właściwie wyprowadzając szybkie ataki - nie kryje Przybylski.

Indywidualnych pochwał, wyjątkiem Świrkuli, rozdzielać nie chce. - Wyróżnić trzeba cały zespół, bo każdy, kto wchodził na parkiet, wnosił coś do gry. Oby tak dalej - podsumowuje nasz rozmówca. Po sześciu kolejkach SPR Chrobry ma na swoim koncie osiem puntów i zajmuje w tabeli czwarte miejsce.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)