Przed sobotnim spotkaniem MKS mógł w przypadku zwycięstwa nawet zrównać się punktami z Wybrzeżem. Goście od pierwszych minut grali bardzo ambitnie i po bramce Bartosza Przedpełskiego, w czwartej minucie spotkania wyszli na prowadzenie 3:2. Gracze beniaminka I ligi mocno przeżywali każdy celny rzut, jednak szybko zostali sprowadzeni na ziemię. - Podeszliśmy ze zbyt dużym szacunkiem dla Wybrzeża. Zakładaliśmy, że niekoniecznie musimy ten mecz wygrać, ale chcieliśmy postawić jak najlepsze warunki w ataku i w obronie. To nam się jednak nie udało - zauważył Maciej Tokaj.
Już po kwadransie gry, gdy Dawid Nilsson pokonał Pawła Kopczyńskiego, zawodnicy Wybrzeża prowadzili 10:5 i kontrolowali przebieg gry. Gdy na minutę przed końcem celnym rzutem karnym popisał się Adrian Kondratiuk, czerwono-biało-niebiescy mieli już przewagę siedmiu bramek. Chwilę później zaczęli jednak łapać kary i przez moment grali nawet w osłabieniu trzech na sześciu! Defensywa gdańskiego klubu się rozbiła i przez doszło do tego, że na tablicy wyników było już tylko 17:14. Jak się później okazało, MKS nie było stać na nic więcej. - Staraliśmy się postawić, ale sytuacja kadrowa nie pozwala podjąć walki z tak renomowanym zespołem jak Wybrzeże. Mam nadzieję, że z tej lekcji wyciągniemy wnioski. Gratuluję Wybrzeżu, bo było wyraźnie lepsze. Trzymam za nich kciuki i wierzę, że będzie dalej wygrywać - powiedział po meczu szkoleniowiec beniaminka, Doman Leitgeber.
Czerwono-biało-niebiescy zdobyli aż osiem bramek z rzędu i wyszli na prowadzenie 25:14. Wynik meczu był już przesądzony, jednak w ciągu ostatniego kwadransa doszło do bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Podczas ataku Wybrzeża, upadł na kolano prawy rozgrywający Krystian Nidzgorski, który opuścił boisko na noszach. Pierwsze diagnozy mówią o zerwaniu więzadeł krzyżowych. - Jest nas mało. Krystian wracał w niezłej formie po zeszłorocznej kontuzji, sporo nam pomagał, fajnie się prezentował i pokonał bardzo długą drogę. Oby się okazała niegroźna, jednak po tym co było widać, nie napawa to optymizmem. Taka jest piłka ręczna. To ogromny pech - skomentował Damian Wleklak. Ostatecznie Wybrzeże wygrało 29:17, odnosząc piąte zwycięstwo w lidze z rzędu.
Wybrzeże Gdańsk - MKS Poznań 29:17 (15:10)
Wybrzeże: Sokołowski, Głębocki - Nilsson 5, Rogulski 5, Abram 4, Kornecki 3, Kondratiuk 3/3, Rakowski 3, Mogielnicki 2, Żak 1, Jasowicz 1, Sulej 1, Papaj 1 oraz Nidzgorski.
Kary: 16 min.
Rzuty karne: 3/3.
MKS: Kopczyński, Zarzycki, Sobota - Tokaj 4, Komisarek 3, Kasperczak 2, Przedpełski 2, Szczukocki 2, Niedzielak 2, Leder 1, Lubiewski 1 oraz Cegła, Kopczyński, Pochopień, Janur.
Kary: 10 min.
Rzuty karne: 1/2.
Kary: Wybrzeże - 16 min. (Nilsson 4 min., Abram 2 min., Kondratiuk 2 min., Rogulski 2 min., Sulej 2 min., Jasowicz 2 min., Mogielnicki 2 min.), MKS - 10 min. (Leder 4 min., Kasperczak 2 min., Szczukocki 2 min., Niedzielak 2 min.).
Sędziowie: Słowiński - Wiraszka.
Widzów: 450.
Pewna wygrana lidera, pech Nidzgorskiego - relacja z meczu Wybrzeże Gdańsk - MKS Poznań
Wybrzeże Gdańsk nie dało szans MKS-owi Poznań i pokonało beniaminka I ligi 29:17. Niestety spotkanie zakończyło się pechowo dla Krystiana Nidzgorskiego, u którego jest podejrzenie groźnej kontuzji.
Źródło artykułu:
Czyli był w górze..,a jeśli upadł z CAŁYM IMPE Czytaj całość