Stworzyć zespół przez wielkie "Z" - rozmowa z Michałem Prątnickim, rozgrywającym KPR-u Legionowo

Po spadku Miedzi Legnica z PGNiG Superligi rozgrywający Michał Prątnicki zdecydował się na przystanie na ofertę beniaminka KPR-u Legionowo, którego ligowy los póki co nie jest różowy.

Alicja Chrabańska: Mecz z Piotrkowianinem, czyli dwa punkty dla zespołu i pięć zdobytych przez ciebie bramek. Wymarzony, idealny powrót po kontuzji?

Michał Prątnicki: Powrót do gry był na pewno wymarzony, bo zdobyliśmy dwa punkty z rywalem w bezpośredniej walce o byt w lidze. Natomiast czy był idealny? Obawiałbym się użyć tego właśnie słowa.

Po kontuzji już ani śladu?

- Dokładnie tak, kontuzję zostawiłem daleko za sobą i nie ma już po niej śladu.

Jeśli chodzi o kontuzje, to jesteś chyba prawdziwym pechowcem. Podobno łapiesz, drobne co prawda, urazy w bardzo prozaicznych sytuacjach?


- Czy jestem pechowcem? Raczej tak bym siebie nie nazwał, ponieważ o ile pamiętam, miałem tylko jedną poważną kontuzję w swojej karierze i to na jej początku, która mnie wykluczyła z gry na wiele miesięcy. Kontuzje łapie jak każdy inny zawodnik. Wiadomo każdy chciałby, żeby omijały go wszystkie urazy, ale to przecież niemożliwe.

Wracając do meczu z Piotrkowianinem, są dwa punkty, ale czy to oznacza, że weszliście już na odpowiednie tory?


- Punkty z Piotrkowianinem były nam potrzebne jak tlen i zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że to spotkanie musimy wygrać. A czy weszliśmy na odpowiednie tory, to okaże się w kolejnych spotkaniach. Mamy jasny cel, czyli awansować do najlepszej ósemki PGNiG Superligi, więc jeśli następne spotkania pokażą, że jesteśmy na tych odpowiednich torach to musimy zrobić wszystko, żeby się już nie wykoleić, co pozwoli nam realnie myśleć o play-offach.

Póki co jednak z mozołem zdobywacie kolejne punkty. Jurand, potem Miedź czy nie pojawiły się obawy, że będzie jednak powtórka z rozrywki?


- Nie ma sensu wracać do poprzednich drużyn, w których grałem. KPR Legionowo to nie Jurand Ciechanów czy Miedź Legnica i odwrotnie. Jak bym miał jakieś obawy co do tego, że będzie podobnie to nie podpisywałbym w tej drużynie kontraktu.

Czym różni się KPR Legionowo organizacyjnie/sportowo od wspomnianych spadkowiczów z ubiegłych lat?


- Każdy klub jest inny i wyjątkowy na swój sposób, więc jest dużo aspektów, które różnią te kluby. W Legionowie spodobała mi się wizja budowy zespołu. Jest to młody klub, ale z ogromnymi ambicjami i myślę, że ma szanse na długo zadomowić się w PGNiG Superlidze i to nie tylko, aby co sezon walczyć o utrzymanie.

Wspomniałam o klubie z Legnicy. Ubiegły sezon dla wszystkich legniczan był nieudany. Indywidualnie to dla Ciebie sezon stracony?


- Okres w Legnicy nie uważam za stracony. Nieudany owszem ale nie za stracony. Nauczyłem się tam wiele rzeczy zwłaszcza od trenera Marka Motyczyńskiego, którego będę zawsze bardzo miło wspominał.

Po spadku z PGNiG Superligi z zespołem wybrałeś ofertę beniaminka. Lubisz sportowe wyzwania czy zadecydowały inne czynniki?


- Nie uważam, żeby gra w Legionowie była dla mnie ogromnym wyzwaniem w sportowej karierze, traktuje to trochę inaczej. Jestem tu po to, aby pomóc w budowaniu w tym klubie zespołu przez wielkie Z, który miło będzie się oglądało z trybun, a niekoniecznie miło z perspektywy przeciwnika. Oczywiście chodzi tylko o zdobycze punktowe (śmiech). Gra w Legionowie to też w jakimś stopniu szansa dla mnie, aby uczestniczyć w tworzeniu zespołu, który powalczy w przyszłości o coś więcej niż utrzymanie, więc jest to w pewnym sensie moje osobiste wyzwanie, ale nie określał bym tego jako wielkie wyzwanie w sportowej karierze.

Wejście do play-off będzie prawdziwym wyzwaniem, po tak słabym początku. O to czy wierzycie w ósemkę nie muszę pytać, ale czy macie pomysł na to co zrobić, żeby bezpośrednie utrzymanie stało się realne?


- Liga jest jeszcze długa i zostało mnóstwo meczów, więc sprawa jest otwarta jeśli chodzi o ósemkę. Pomysł może być tylko jeden wygrywać mecze i nie patrzeć na przeciwników tylko to da nam fazę play-off.

Źródło artykułu: