U siebie już nie niepokonane - relacja z meczu SPR Pogoń Baltica Szczecin - MKS Selgros Lublin

Pierwszej porażki na własnym parkiecie doznała ekipa Pogoni Baltica Szczecin. Za przeciwnika miała jednak nie byle kogo, bo najbardziej utytułowany polski klub żeńskiego szczypiorniaka.

Ostatni mecz ligowy w tym roku, jaki rozegrały gospodynie, ściągnął na trybuny prawdziwą rzeszę sympatyków szczypiorniaka. SPR Pogoń Baltica Szczecin niesiona dopingiem miejscowych kibiców dotrzymywała kroku swoim rywalkom jednak tylko na początku czwartkowego starcia.

Strzelanie rozpoczęła ta, która, jak się potem okazało, była prawdziwym katem szczecinianek, czyli Alina Wojtas. Dość szybko dwoma trafieniami odpowiedziała Patrycja Królikowska i po 4. minutach tablica świetlna wskazywała wynik remisowy 2:2. Już chwilę potem na pierwszą i jedyną tego dnia bramkową przewagę wyprowadziła koleżanki Małgorzata Stasiak, dla której mecz ten miał szczególne znaczenie. Jeszcze w poprzednim sezonie broniła ona bowiem barw MKS-u. Kiedy wydawało się, że lublinianki złapały już wiatr w żagle i "odjadą" miejscowym to właśnie Stasiak przywróciła nadzieję koleżankom na podjęcie walki.

Ta jednak dość szybko umarła. Nie bez znaczenia była słabsza gra gospodyń, mnożyły się też proste błędy podań. Z takich prezentów dość skrzętnie korzystały podopieczne Sabiny Włodek. Prym w tym wiodła właśnie wspomniana wcześniej Wojtas. Kroku dotrzymywała jej także m.in. Valiantsina Nestsiaruk. Wynik do przerwy ustaliła jednak ta pierwsza.

Obraz gry po zmianie stron nie uległ znaczącej poprawie. Miejscowe co prawda już tak wiele błędów nie popełniały, ale ich liczba i tak była zbyt pokaźna, zwłaszcza jeśli gra się z tak doświadczonym i utytułowanym klubem jak MKS Selgros Lublin. Na słowa uznania zasłużyła głównie postawa Agaty Cebuli, która jako jedna z niewielu szczecinianek skutecznie kończyła akcje swojej drużyny. Spotkanie zakończyła z dorobkiem 10 trafień. Należy przy tym dodać, że przyjezdne zagrały spokojniej. Praktycznie cały czas utrzymywały dystans 7-9 bramek na swoją korzyść. Pod sam koniec meczu trenerka gości dała pograć mniej doświadczonym zawodniczkom. Na parkiecie zameldowała się chociażby Honorata Syncerz. Ostatnie słowo należało do gospodyń. Wynik zawodów ustaliła obrotowa Dorota Jakubowska.

Porażka z aktualnym mistrzem Polski była pierwszą, jakiej doznała ekipa z Grodu Gryfa na swoim terenie. Obiektywnie należy jednak przyznać, że zwycięstwo MKS-u było jak najbardziej zasłużone. Brawa należą się również dwójce arbitrów, którzy właściwie bezbłędnie poprowadzili to spotkanie.

SPR Pogoń Baltica Szczecin - MKS Selgros Lublin 26:34 (15:21)

Pogoń Baltica: Płaczek, Szywerska - Huczko 3, Jakubowska 1, Sabała 1, Stachowska 1, Królikowska 2, Cebula 10/3, Głowińska, Piontke, Agova, Szulc, Stasiak 6, Fornalik 1, Yashchuk 1.
Karne: 3/3
Kary: 8 min.

MKS Selgros: Dzhukeva, Gawlik - Konsur 3, Małek 3, Rola 3, Majerek 2, Wojdat 2, Kozimur, Drabik 5, Nestsiaruk 3, Mihdaliova 1, Skrzyniarz 2, Syncerz 1/1, Wojtas 9/2.
Karne: 3/3
Kary: 6 min.

Kary: Pogoń Baltica - 8 min. (Stachowska, Stasiak - po 2 minuty, Fornalik - 4 minuty); MKS Selgros - 6 min. (Drabik, Mihdaliova, Skrzyniarz - po 2 minuty).

Sędziowie: Demczuk, Rosik (obaj z Lubina)
Widzów: 700.

Komentarze (8)
avatar
JIIIS
15.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jestem in minus zaskoczony postawa Pogoni.. W sumie 3 pkt w meczach z tymi lepszymi druzynami to troche malo, przynajmniej mi sie tak wydaje. Nie to, ze sie nie ciesze z wczorajszego wyniku :) Czytaj całość
avatar
Observator
14.11.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wycofuję pytanie - już sobie sprawdziłem (730 50) i wiem, że w Sz. buduje się nowa (b.duża) Hala - super !
Pozdrawiam Wilki Morskie !
Ale podtrzymuję pytanie o formę Drabik i Gawlik (obiektywni
Czytaj całość
avatar
monti
14.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zrobiła się kolejka, bo na drzzwiach napiane było "ciągnij" 
avatar
dan
14.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
700 na hali,6300 pod halą śledziło mecz na telebimach. 
Mistrz z Lublina
14.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
może było 7000, a autor się machnął o jedno 0?