Po 17 minutach biało-czerwoni wygrywali już 9:2. Największą zasługę w tym miał świetnie spisujący się między słupkami Filip Tarko ŚKPR przez blisko 10 minut nie potrafił zdobyć bramki. Złą serię w ataku przerwał dopiero Patryk Rogaczewski trafiając ze skrzydła. Do przerwy gościom ze Świdnicy udało się zniwelować straty do 3 bramek - 15:12.
Po zmianie stron ŚKPR wziął się za dążenie do odmiany losów spotkania i przerwania passy 3 porażek z rzędu. W 48 minucie po celnym rzucie Motylewskiego był już remis 18:18. Przyjezdni poszli za ciosem i w 56 minucie Krzysztofa Misiejuka po raz pierwszy w sobotnim meczu wyszli na prowadzenie. Kilkadziesiąt sekund później ŚKPR prowadził już 27:25. Ostatnie słowo, a dokładniej 3 bramki należały do biało-czerwonych. Pół minuty przed końcem przy remisie Piotr Kierzek trafił z koła po podaniu Mateusza Jedwabnego. Drużyna ze Świdnicy miała jeszcze okazję na wyrównanie. 2 sekundy przed końcem na bramkę Ostrovii rzut oddał Mateusz Piędziak, ale skuteczną interwencją ręką popisał się Filip Tarko.
- Sami sobie stworzyliśmy taką nerwową końcówkę. Dopiero kiedy widmo porażki zajrzało nam w oczy wróciliśmy na na odpowiednie tory - na poważną grę w piłkę ręczną. Prowadziliśmy wysoko i chłopacy chyba poczuli, że rywal się już poddał i nie podniesie. W tej lidze nie ma drużyn, które w połowie meczu odpuszczają - powiedział Witold Rojek, trener ostrowskiego zespołu.
Ostrovia zwyciężając 28:27 zanotowała czwarty triumf z rzędu i zrobiła kolejny krok w górę tabeli awansując na ósmą pozycje.
KPR Ostrovia - ŚKPR Świdnica 28:27 (15:12)
Ostrovia: Tarko, Adamczyk - Galewski 10, Dutkiewicz 6, Bielec 4, Jedwabny 4, Sobczak 2, Kierzek 2, Wojciechowski, Górny, Dycfeld, Pernak, Stempniak.
Karne: 2/4 Kary: 8 minut
ŚKPR: Pawlak - S.Makowiejew 6, Misiejuk 4, Brygier 4, Piędziak 3, P. Rogaczewski 3, Węcek 2, K. Rogaczewski 2, Kaczmarczyk 1, Motylewski 1, W. Makowiejew 1, Chaber, Pułka, Rzepecki, Bieżyński.
Kary: 10 minut