Emocji nie brakowało - relacja z meczu Pogoń Baltica Szczecin - Olimpia-Beskid Nowy Sącz

Sporą dawką emocji cechowało się spotkanie w Grodzie Gryfa, gdzie miejscowa Pogoń Baltica podejmowała Olimpię-Beskid. Kluczowa dla losów tego meczu okazała się być 50. minuta.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Z zupełnie innej perspektywy przystępowały do spotkania piłkarki ręczne SPR Pogoni Baltica Szczecin oraz Olimpii-Beskidu Nowy Sącz. Te pierwsze w środę odpoczywały, te drugie z kolei były po ciężkiej batalii z Akademiczkami z Koszalina. Co gorsze, czekała je najdłuższa podróż, bo do pokonania miały aż 750 km. Nic więc dziwnego, że "papierowymi faworytkami" wydawały się być gospodynie.

Strzelanie jako pierwsze rozpoczęły przyjezdne, a dokładniej Katarina Dubajova. Już po chwili wyrównać mogła najlepsza strzelczyni Pogoni Baltica Agata Cebula, jednak jej rzut z linii 7 metrów trafił w poprzeczkę. Zadanie to wykonała za to Małgorzata Stasiak. Wynik podwyższyła Katarzyna Duran, jednak po pierwszych 9. minutach i rzucie Olgi Figiel na dwubramkowe prowadzenie wyszły przyjezdne. Ten stan rzeczy nie trwał jednak zbyt długo. Wielka była w tym zasługa szczecińskiej bramkarki Adrianny Płaczek, która momentami broniła w beznadziejnych wręcz sytuacjach. Końcowe minuty pierwszej połowy należały jednak do podopiecznych Lucyny Zygmunt, które Płaczek i Sołomiję Sziwierską pokonywały pięciokrotnie. Same straciły zaś jedynie dwie bramki. Wynik dla gości mógł być zdecydowanie bardziej korzystny. Jednak kłaniała się słaba skuteczność głównie z rzutów karnych. Na pięć wykonywanych aż trzy padły łupem szczecińskich bramkarek. Do przerwy było więc 10:11.

Słabszy moment w grze gospodyń trwał jeszcze przez kilka chwil drugiej połowy. W 37. minucie Olimpia prowadziła 14:12. Od tego momentu powoli do głosu zaczęły dochodzić zawodniczki Adriana Struzika. Najpierw do wyrównania po 15 doprowadziła Bułgarka Stefka Agova, a potem swoje ważne bramki dołożyły Cebula i Monika Stachowska. Mogło się wydawać, że Pogoń pójdzie za ciosem i ich przewaga będzie już tylko rosnąć. To się im jednak nie udało. Z linii 7 metrów nie myliła się Paulina Masna i wynik ciągle był na tzw. "styku". Kluczowa dla losów meczu okazała się być 50. minuta. Przy stanie 23:21 o czas poprosił wówczas Struzik. Nakazał indywidualne krycie Słowaczki Dubajovej. Rola ta przypadła Monice Głowińskiej. Właśnie wtedy przyjezdne zaczęły popełniać proste błędy, mnożyły się ich straty. Ten fragment słabszej gry rywalek idealnie wykorzystały miejscowe, które udokumentowały przewagę dziesięcioma bramkami kończąc sobotnie zawody z siedmioma golami więcej od przeciwniczek.

- Trener jest po to, by nie przeszkadzać swojemu zespołowi, a ma pomagać. To tak oczywiście mówię żartobliwie. Teraz rzeczywiście się udało, choć nie zawsze tak jest. Dubajova to dobra zawodniczka, tak samo zresztą jak cały zespół z Nowego Sącza. Trochę obawialiśmy się tego meczu. Cieszymy się, że go wygraliśmy - skomentował przywołaną sytuację i spotkanie szkoleniowiec ekipy z Grodu Gryfa.

SPR Pogoń Baltica Szczecin - Olimpia-Beskid Nowy Sącz 33:26 (10:11)

Pogoń Baltica: Płaczek, Szywerska - Huczko, Sabała 4, Stachowska 9, Królikowska 1, Cebula 5/1, Głowińska 3/2, Agova 3, Duran 3, Stasiak 4, Yashchuk 1.
Karne: 3/5
Kary: 8 min.

Olimpia-Beskid: Wawrzynkowska, Sach, Szczurek - Płachta 3, Leśniak, Gadzina 2, Figiel 4/1, Szczecina 1, Rączka 2, Maślanka 3/1, Dubajova 7, Olszowa 1, Masna 3/3.
Karne: 5/9
Kary: 4 min.

Kary: Pogoń Baltica - 8 min. (Agova - 4 min., Stasiak, Duran - po 2 min.); Olimpia-Beskid - 4 min. (Płachta, Dubajova - po 2 min.).

Sędziowie: Demczuk, Rosik (obaj z Lubina)
Widzów: 650.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×