Nielba Wągrowiec pokonała w minionej kolejce wyjazdowej Vetrex Sokoła Kościerzyna 20:19 (12:11). Po meczu podsumował występ swojej drużyny Zbigniew Markuszewski - trener żółto-czarnych. - Bardzo trudne, szczęśliwe zwycięstwo! Powiem uczciwie - nie rozumiem dlaczego mieliśmy takie problemy. Chłopacy myślami chyba byli zbyt mocno przy meczu z Wybrzeżem Gdańsk. Zaczęliśmy bardzo dobrze i wydawało się, że ten pojedynek rozstrzygniemy bezproblemowo. Potem jednak pojawiły się dość duże kłopoty z pokonaniem bramkarza Sokoła. Bronił bardzo dobrze i zrobiliśmy z niego bohatera meczu. Nie trafialiśmy z rzutów karnych i zmarnowaliśmy kilka kontr. Do spotkania z Wybrzeżem Gdańsk przystąpią wszyscy nasi gracze. Będzie obecny Bogdan Oliferchuk, który zagrał już kilkanaście minut w Kościerzynie. Pokazał, że będzie na pewno w stanie pomóc nam w pewnych fragmentach - tłumaczył szkoleniowiec.
Bardzo dobre spotkanie rozegrał w wągrowieckiej bramce Cezary Marciniak. Bramkarz MKS-u wybronił ostatni rzut gospodarzy, który mógł dać rywalom remis. - Kościerzyna to trudny teren do grania. Przez dużą nieskuteczność w ataku sami sprawiliśmy sobie sporo kłopotów oraz horror w końcówce. Trzydzieści sekund przed końcem, kiedy to prowadziliśmy jedną bramką, sędziowie zasygnalizowali, że gramy na czas. Straciliśmy piłkę, otrzymując też karę 2-minutową. W ostatnich sekundach Sokół rozgrywał swoją akcję i wprowadził nawet do ataku własnego bramkarza. Udało się mu wypracować pozycję rzutową. Nasza drużyna wybroniła jednak tę piłkę, ratując dwa punkty. Rzut nie był jakoś specjalnie trudny do powstrzymania. Ustawiliśmy się wraz z Mindaugasem Tarcijonasem we właściwy sposób, aby go wybronić. Podejrzewaliśmy, że ostatnią akcję zakończy najskuteczniejszy gracz przeciwnika - wyjaśniał wągrowiecki szczypiornista.
Zdaniem Bartosza Świerada, nielbiści podeszli do sobotniego spotkania, jak do każdego innego - z pełną koncentracją. - Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że Kościerzyna to ciężki teren, na którym wiele zespołów męczy się i traci punkty. Pamiętam, że w pierwszej rundzie dosyć trudno grało się nam z Sokołem. W obronie zaprezentowaliśmy się przyzwoicie - straciliśmy tylko 19 bramek. Powodem tego, że do samego końca spotkania pozytywny dla nas rezultat był zagrożony, była skuteczność - nasz najsłabszy punkt. Nie zdobyliśmy trafień z kilkunastu stuprocentowych akcji. Do samego końca musieliśmy ciężko pracować na zwycięstwo. Chwała Cezaremu Marciniakowi, że wybronił ostatni rzut, który padł w tym meczu. Wcześniej też bardzo dobrze bronił, podobnie jak Adrian Konczewski - oceniał rozgrywający.