Szalona końcówka dla gospodarzy - relacja z meczu KSSPR Końskie - ŚKPR Świdnica

Nadkomplet publiczności oglądał zwycięstwo KSSPR-u Końskie nad walecznymi świdniczanami. Przyjezdnym z przebiegu gry należał się przynajmniej punkt, ale kto powiedział, że sport jest sprawiedliwy?

Dariusz Kosma
Dariusz Kosma

Hala sportowa w Końskich zapełniła się do ostatniego miejsca. Okazało się, że kibice wiedzieli co robią. Za niewielkie pieniądze obejrzeli sportowy spektakl, jaki rzadko ogląda się na tym poziomie rozgrywek. Przynajmniej jeśli chodzi o poziom emocji i adrenaliny. Z happy endem dla miejscowych i goryczą porażki dla gości. Ta porażka boli przyjezdnych tym bardziej, gdyż przebieg meczu nie wskazywał na takie rozwiązanie.

Była to szósta konfrontacja obu zespołów na poziomie pierwszoligowym. KSSPR Końskie wygrał cztery z nich. Ta ostatnia, z października ubiegłego roku, zakończyła się remisem. Po dramatycznej końcówce bramkę na wagę punktu zdobył wówczas dla ŚKPR Świdnica Patryk Rogaczewski. Początek sobotniej potyczki wskazywał, że także i tym razem konecczanom nie będzie łatwo.

Przed rywalem przestrzegał trener Końskich Michał Przybylski. - Świdnica to bardzo niewygodny, a zrazem waleczny i nieobliczalny zespół. Trzeba na nich bardzo uważać - mówił przed meczem. Jego słowa potwierdziły się w 100%. Goście wręcz "gryźli" parkiet. Walczyli o każdą piłkę, nie było dla nich straconych sytuacji. W 12. minucie wydawało się, że wszystko wraca do zaplanowanego przez KSSPR scenariusza. Po trafieniu Krzysztofa Słonickiego na tablicy wyników pojawił się rezultat 8:5.

Świdniczanie nie odpuszczali. Dzięki ambitnej postawie osiem minut później prowadzili 10:9 po bramce Andrzeja Brygiera! Gospodarzom z kolei w tej części gry niewiele wychodziło, szczególnie w ataku. Huśtawka nastrojów trwała nadal. Trzy bramki z rzędu konecczan znów dały im prowadzenie. Zażarta walka trwała do końca pierwszej połowy, która zakończyła się remisem po 15.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

W drugiej połowie swoją bramkę zamurował Błażej Potocki. W sumie obronił około 15 sytuacji, w tym sam na sam, kontr oraz dwa rzuty karne! Tylko dzięki lepszej postawie obrony i bramkarza, Końskie nie pozwoliły w tym momencie na odjazd Świdnicy. Przez większą część drugiej odsłony prowadzili goście (19:16 - 38. minuta, 20:18 - 44. minuta). Dopiero w 46. minucie miejscowi doprowadzili do remisu po 20. Od tego momentu trwała walka bramka za bramkę, choć trzeba dodać, że po zmianie stron padło ich niewiele.

Końcówka była jak z koszmaru sennego - patrząc z perspektywy przyjezdnych, a z happy endem dla Końskich. W 58. minucie Przemysław Matyjasik dał prowadzenie 23:22 dla swojej ekipy, pierwsze od początku tej połowy. Chwilę potem goście zgubili piłkę w ataku, ale KSSPR tego nie wykorzystał - rzut Sebastiana Smołucha był niecelny. Żadna ze stron nie potrafiła rzucić bramki! Emocje udzieliły się również sędziom i obserwatorowi. W spornej sytuacji, na 10 sekund przed końcową syreną, przez kilka minut nie mogli zdecydować, komu należy się piłka po nieudanej akcji ŚKPR-u. Swoją decyzję zmieniali bodaj trzykrotnie. Posypały się kary. Ostatecznie, zgodnie z przepisami piłka przypadła. KSSPR-owi.

Kto myślał, że to już koniec emocji, ten był w wielkim błędzie. - Przecież nic wielkiego się już nie może zdarzyć, mamy piłkę i bramkę przewagi, 10 sekund do końca - zapewne tak myśleli koneccy kibice. Goście zastosowali jednak ścisłe krycie i grając w tym momencie pięciu na czterech w polu, wymusili błąd bramkarza KSSPR-u, który... podał piłkę wprost w ręce zawodnika drużyny przeciwnej. Ten jednak sytuacji nie wykorzystał, Przemysław Witkowski wybronił jego rzut, a za chwilę spotkanie się zakończyło. Wielkie szczęście gospodarzy, ogromny pech gości.

KSSPR Końskie - ŚKPR Świdnica 23:22 (15:15)

KSSPR: Witkowski, Ratuszniak - Matyjasik 6 (0/1), Napierała 4 (3/4), Bodasiński 2, Grabarczyk 2, Gmerek 2, Iskra 2, Słonicki 1, Maleszak 1, Dankowski 1, Bąk 1, Smołuch 1, Dobrowolski, Sękowski.
Kary: 12 minut (Dobrowolski, Gmerek, Słonicki, Bodasiński, Maleszak i Smołuch - po 2 min.).
Karne: 3/5.

ŚKPR: Potocki, Bajkiewicz - K. Rogaczewski 9 (2/2), S. Makowiejew 5, Piędziak 3, Misiejuk 2, Brygier 2, W. Makowiejew 1, Węcek, Rzepecki, Chaber, Motylewski, Pułka, P. Rogaczewski.
Kary: 12 minut (Motylewski – 4 min., Piędziak, Chaber, K. Rogaczewski i S. Makowiejew - po 2 min.).
Karne: 2/2.

Sędziowali: Bartosz Słowiński - Maciej Wiraszka (obaj Warszawa).
Delegat ZPRP: Paweł Kwapisz (Puławy).
Widzów: 450.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×