- Z naszej strony to był mecz walki. Zabrzanie może podeszli do niego trochę luźniej. My za szybko pozwoliliśmy rywalom uciec w drugiej połowie, a te kilka bramek w końcówce było nie do odrobienia. Myślę jednak, że należą nam się brawa za walkę - podsumował spotkanie Michał Szolc. - Górnik Zabrze to bardzo dobra drużyna. Nie trzeba mieć specjalnego załamania gry, żeby wynik pojedynku z zabrzanami uciekł. Tak się potoczył początek drugiej połowy i skończyło się tak jak widać - dodał rozgrywający.
Po dwóch cennych wygranych porażka w Zabrzu nie jest jednak dla opolan rozczarowaniem. - W naszym wypadku każdy mecz jest wyzwaniem. Świetnie, że udało nam się wygrać u siebie z wyżej notowanymi zespołami, ale my wiemy o co walczy Górnik. Gdyby ten zespół przegrywał takie mecze jak niedzielny z nami to medal, o którym się mówi, by im się nie należał. Zabrzanie w drugiej rundzie grają bardzo dobrze, więc chyba zmierzają w dobrym kierunku - wyjaśnił gracz.
Ostatnie mecze PE Gwardii Opole należy ocenić pozytywne. Gwardziści nie popadają jednak w hurraoptymizm, nadal zakładając za cel utrzymanie w lidze, niezależnie od tego na którym miejscu się znajdą. - Zdobycze punktowe w dużej mierze zależą od tego jak jest ustawiony terminarz. Tak jak Górnik Zabrze męczył się długi czas na szóstym miejscu, tak my goniliśmy ogon. Taki mieliśmy układ, że mecze z teoretycznie słabszymi rywalami mieliśmy na wyjeździe. Teraz gramy je u siebie plus dołożyliśmy punkty z wyżej notowanymi rywalami, dzięki temu poprawiliśmy swoje noty w tabeli. Ale weryfikacji celu nie ma, on ciągle jest taki sam, czyli utrzymanie w PGNiG Superlidze. Gramy do końca, przed nami jeszcze dwa mecze, z czego w jednym trudno liczyć na punkty, bo gramy w Kielcach. Spotkanie z Piotrkowianinem będzie tym, które w dużej mierze zaważy na którym miejscu zakończymy rundę zasadniczą. Jeśli wygramy, a oni do końca nie zdobędą żądnych punktów to sytuacja będzie dość komfortowa, bo będzie można myśleć o dziewiątym miejscu, w innym przypadku będzie bardzo ciężko - powiedział Szolc.
Michał Szolc przez lata był mocno związany z zabrzańskim klubem. Do Zabrza wraca więc z pewnym sentymentem. - Z tego zespołu, w którym ja grałem już dużo nie zostało. Mam pewien sentyment do hali Pogoń, tutaj dużo się nie zmieniło. Zawsze przy takim powrocie człowiek się bardziej rozgląda po znajomych kątach - stwierdził zawodnik.