Mariusz Jurasik płakał po klęsce z Orlen Wisłą Płock. "Mam 38 lat, a nadal nie umiem przegrywać"
Górnik Zabrze przegrał we własnej hali z Orlen Wisłą Płock i pożegnał się z marzeniami o awansie do finału PGNiG Superligi Mężczyzn. Porażkę tę przeżył bardzo lider ekipy z Wolności, Mariusz Jurasik.
Szczypiorniści Górnika Zabrze do pojedynku z Orlen Wisłą Płock przystąpili bardzo naładowani. Widać to było zwłaszcza po Mariuszu Jurasiku, który przed tygodniem na terenie rywala zagrał jedno znakomite, drugie zaś dużo słabsze spotkanie.
W środowej decydującej o awansie do finału batalii "Józek" znów rozegrał znakomite zawody. Rzucił aż dwanaście bramek, każde trafienie celebrując co najmniej tak jakby ważyło ono o zdobyciu medalu z najdroższego kruszcu. Mimo ambitnej postawy Górnik nie zdołał jednak pokonać faworyzowanego rywala i przedłużyć nadziei na awans.- Półtora roku jestem już w Zabrzu i cały czas wpajam chłopakom, że jak gramy w przewadze, to nie możemy rzucać z drugiej linii. Jest nas o jednego więcej, więc zawsze jest ktoś wolny do rzutu, ale do niektórych to nie dociera. Nie będę teraz mówił na Łukasza Stodtko, bo miał sytuację i rzucił. Potem mógł zagrać do mnie albo Łukasza Kandory na kole, ale znów rzucił i poszła kontra. Nie będę zwalał winy na jednego zawodnika, ale takie niuanse decydują o wyniku - spuentował gracz drużyny z Wolności.
Nafciarze w finale po ciężkim boju - relacja z meczu Górnik Zabrze - Orlen Wisła Płock