Zawodnicy Vive Targów Kielce odnieśli wysokie zwycięstwo w czwartym finałowym meczu play-off o mistrzostwo Polski, dzięki czemu zdobyli trzeci tytuł z rzędu i jedenasty w historii klubu. Bardzo zadowolony z wyniku ostatnich starć sezonu był kapitan kieleckiej siódemki, Grzegorz Tkaczyk.
[ad=rectangle]
- Wyciągnęliśmy wnioski z sobotniej porażki. Jak już podkreślałem wcześniej – jestem w Kielcach trzeci rok – i były to najtrudniejsze finały. Płock dysponował mocną drużyną i takie transfery jak Mariusza Jurkiewicza czy Marcina Lijewskiego bardzo odmieniły ten zespół. Z tego powodu te finały były takie trudne, ale teraz zagraliśmy już na swoim poziomie i zasłużenie wygraliśmy – powiedział Tkaczyk.
[color=#666666; font-size: 12px; font-style: normal; line-height: 14px; text-align: center; background-color: #ededed]
[/color]Czwarty pojedynek był chyba najbardziej emocjonujący, a to z powodu zamieszania, jakie wkradło się w szeregi obu ekip już na początku spotkania. Od 3. minuty meczu drużyny były prowadzone przez drugich trenerów, ponieważ Manolo Cadenas i Talant Dujszebajew zostali ukarani czerwonymi kartkami.
- Ten mecz absolutnie można nazwać mianem świętej wojny i to było widać na boisku. Gdzieś tam były prowokacje, nie będę mówił, czy nasze, czy ich, bo to trudno ocenić. Trener Płocka miał w tym swoją winę, bo wszedł dwa razy na naszą ławkę i prowokował Talanta. To ich wybiło z rytmu, a my zachowaliśmy spokój i tą sytuację odwróciliśmy na swoją korzyść. Chcieliśmy zakończyć rywalizację i nie wracać już do Kielc. Byliśmy podrażnieni porażką, postawiliśmy wszystko na jedną kartę, udało się i wygraliśmy – cieszył się "Młody".