Przed tygodniem na własnym parkiecie podopieczni zabrzanie po wygraną sięgali dwukrotnie, oba spotkania były jednak niezwykle wyrównane, a o końcowym rozstrzygnięciu decydowały detale. - Jeżeli poprawimy grę w obronie i współpracę defensywy z bramkarzem, spodziewam się wygrania tej rywalizacji. Nie sądzę, żeby Puławy mogły nas czymkolwiek zaskoczyć. Jesteśmy przygotowani praktycznie na każde ich zagranie - zapowiadał przed spotkaniem rewanżowym trener Liljestrand. Pierwsza połowa sobotniego meczu pokazała, że doświadczony szkoleniowiec miał rację.
[ad=rectangle]
Początek meczu w Puławach był niezwykle wyrównany. Obie drużyny z werwą rzuciły się do walki o medal i żadna z ekip nie była w stanie zbudować sobie większej przewagi. Dobrze między słupkami bramki gospodarzy prezentował się Vadim Bogdanov, po przeciwnej stronie boiska pozytywnie w mecz wprowadzili się z kolei Krzysztof Łyżwa oraz Marko Tarabochia. Podopieczni Bogdana Kowalczyka w pewnym momencie prowadzili nawet 5:3, po niewyraźnym kwadransie gracze Górnika przejęli jednak inicjatywę.
Miejscowi z minuty na minutę mieli coraz większe problemy w ofensywie i choć wynik usiłował trzymać im Bogdanov, doświadczenie zabrzan dało o sobie znać. Pod koniec pierwszej połowy ciężar zdobywania bramek wzięli na siebie Michał Kubisztal oraz Mariusz Jurasik, dzięki czemu na przerwę goście schodzili z pięcioma trafieniami przewagi nad rywalem. Wraz z rozpoczęciem drugiej części spotkania gospodarze z miejsca rzucili się wprawdzie do odrabiania strat, Górnik ich natarcia odpierał jednak skutecznie, choć w ataku jak w ukropie uwijał się Piotr Masłowski.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Puławianie mocniej przeciwnika naciskać zaczęli dopiero po upływie kilkunastu minut. Dobra postawa rozgrywających w połączeniu ze szczelną linią defensywną sprawiła, że na kwadrans przed finałową syreną obie ekipy dzieliły już tylko trzy trafienia. Chwilę później do siatki trafiał Rafał Przybylski, gospodarze nie byli jednak w stanie pójść za ciosem. Zabrzanie w kluczowych momentach wytrzymali presję, w czym pomogło zarówno doświadczenie Sebastiana Suchowicza, jak i skuteczność zawodników pierwszej linii. Na trzy minuty przed finałową, kiedy przewaga Górnika sięgnęła pięciu bramek, losy medalu były już przesądzone.
KS Azoty Puławy - Górnik Zabrze 26:29 (10:15)
Azoty: Bogdanov, Stęczniewski - Grzelak, Kus, Jankowski, Łyżwa 2, Przybylski 3, Sobol 4/1, Tarabochia 5, Skrabania 3, Szyba, Babicz, Masłowski 5, Tylutki, Krajewski 4, Ćwikliński.
Karne: 1/2.
Kary: 14 min.
Górnik: Kicki, Suchowicz, Kornecki - Bushkov, Nat 2, Orzechowski 4, Tomczak 3, Kuchczyński 4/1, Kubisztal 5/1, Kandora 4, Jurasik 7, Twardo, Niedośpiał.
Karne: 2/4.
Kary: 4 min.
Kary: Azoty - 14 min. (Grzelak - 4 min., Kus, Przybylski, Krajewski, Sobol, Tylutki - 2 min.) oraz Górnik - 4 min. (Niedośpiał, Tomczak - 2 min.).
Sędziowie: D. Żak, C. Figarski (Radom).
Widzów: 700.