Nikt w zespole z Gdyni nie ukrywał, że bardzo obawiał się powtórki z zeszłego sezonu, kiedy to w bardzo podobnych okolicznościach Vistal przegrał brąz i to w dodatku na własnym parkiecie. Tym razem los okazał się być znacznie łaskawszy. To, że tak się stało, podopieczne Jensa Steffensena zawdzięczają jednak same sobie. - Dzięki Bogu. Bardzo się obawiałam tego meczu, bo nie chciałam, żeby ta historia się powtórzyła. Tego dnia to my "przejęłyśmy pałeczkę" i wygrałyśmy jedenastoma bramkami - oceniła Katarzyna Janiszewska.
[ad=rectangle]
Zaledwie 19-letnia skrzydłowa zapytana, co, jej zdaniem, zdecydowało, że ten wynik był tak wysoki, odpowiedziała: - Myślę, że jest to "sprawka" głównie naszej dobrej obronie w drugiej połowie i szybkich kontrataków. To były kluczowe elementy ku temu, by odnieść takie zwycięstwo. Co ciekawe, w tym drugim to właśnie ona odegrała jedną z kluczowych ról. - Nie wiem czy królowałam. Niemniej jednak starałam się - dodała dość skromnie dobrze rokująca zawodniczka.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
To właśnie jej udziałem, ale już w Szczecinie, przypadła najszybciej zdobyta, od momentu wznowienia ze środka pola, bramka w Superlidze. - Dziękuję bardzo za te słowa. Staram się, ale nie wiem, jak ja to robię. Nie ukrywam jednak, że się z tego bardzo cieszę.
Na koniec rozmowy słowa podziękowania skierowała tym, którzy w niedzielę nie szczędzili swoich gardeł, a po meczu długo gratulowali swoim ulubienicom. - Bardzo dziękujemy kibicom. Oni dodają nam skrzydeł, motywacji. To jest nasz dodatkowy zawodnik na parkiecie. Także jeszcze raz dziękujemy. Mam nadzieję, że za rok zdobędziemy dla nich i dla siebie złoty medal.