Leszek Krowicki: Kiedyś byliśmy szczęśliwi, że w ogóle mamy gdzie grać

Trzy zagraniczne zespoły i trzy polskie mierzyły się w tegorocznym Baltica Summer Cup. Na "trójkę" spisały się podopieczne polskiego trenera Leszka Krowickiego, dla którego takie turnieje są istotne.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
VfL Oldenburg, czyli 5. ekipa niemieckiej Bundesligi w pierwszym dniu turnieju Baltica Summer Cup 2014 zmierzyła się z norweskim Byasen Trondheim. Choć zawody skończyły się wyraźną porażką, to z gry swoich podopiecznych trener Leszek Krowicki był zadowolony. - To jest zespół bardzo młody, który dysponuje sześcioma nowymi zawodniczkami bez jakiegokolwiek doświadczenia w grze w pierwszej niemieckiej Bundeslidze. Takie turnieje, takie mecze i popełniane błędy służą temu, by na ich bazie coś poprawić. Nie jestem rozczarowany naszą grą, wręcz przeciwnie. Uważam, że w tym młodym składzie, ogrywając dwa bardzo dobre polskie zespoły i grając długo bardzo wyrównane zawody z Norweżkami, było całkiem nieźle - stwierdził szkoleniowiec.
Dla jego zespołu to był już drugi pobyt w krótkim czasie w Szczecinie. W poprzednią środę Vfl rozegrał sparing z SPR Pogonią Baltica, który przegrał. - W meczu ze szczeciniankami nie wystąpiły dwie zawodniczki pierwszej siódemki, które dojechały dopiero na turniej. Pogoń to jest bardzo ciekawy, młody zespół o dużych perspektywach. Odniósł nad nami zwycięstwo w sposób zasłużony, ale mówię jeszcze raz, to są wyniki, które mnie osobiście ani nie przerażają, ani nie wzbudzają we mnie jakiejś zbytniej euforii. Wszyscy przygotowujemy się do rozgrywek. Mnie te mecze pomagają znaleźć słabe punkty i nad tym pracować - ocenił rodowity gdańszczanin. W dużych superlatywach wypowiedział się przy tym o organizatorach, którym udało się zaprosić prawdziwą "śmietankę" żeńskiego szczypiorniaka. Udowodniły to same spotkania, które stały na wysokim poziomie. - Oczywiście, dlatego przede wszystkim gratulacje należą się organizatorom tych zawodów. Nie tylko z racji pięknej hali, w której mamy okazję grać, ale również dlatego, że zostały zaproszone dobre drużyny, które pokazują, na czym polega współczesna piłka ręczna - dodał.

Turniej uświetnił otwarcie nowego obiektu widowiskowo-sportowego przy ul. Szafera. Krowickiemu bardzo się on podobał. - Żadnych wad nie udało mi się znaleźć. Natomiast jest to obiekt o standardzie światowym. Myślę, że szczecinianie będą w tej hali organizować nie tylko imprezy kulturalno-rozrywkowe, ale też zawody czysto sportowe. Ta hala naprawdę odpowiada wszelkim standardom - powiedział trener, który za naszą zachodnią granicę wyjechał w... 1990r.

Co ciekawe, mógł również porównać oba obiekty, ten "stary" przy Twardowskiego do nowej Areny Szczecin. - To są hale, które były budowane jeszcze w okresie, kiedy w Polsce i w polskich klubach nie było pieniędzy. Wszyscy przeżyliśmy ten okres. Byliśmy w ogóle szczęśliwi, że mieliśmy jakąkolwiek halę do dyspozycji, bo pamiętam czasy, kiedy tych obiektów się ciągle szukało. Teraz mamy inne czasy i fajnie, że w każdym mieście powstają nowe, piękne obiekty sportowe. Znowu możemy mówić, że przez sport młodzi ludzie zajmą się tym, co w mojej ocenie jest najbardziej wartościowe - zakończył 57-latek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×