Michał Gałęzewski: Jak oceniasz mecz w Gdańsku?
Marta Miecznikowska: Początek pierwszej połowy w naszym wykonaniu, to było kompletne rozczarowanie. Później jednak złapałyśmy rytm gry. Druga połowa była dla nas znakomita, grałyśmy tak, jak potrafimy. Można powiedzieć, że był to nasz najlepszy jak na dzień dzisiejszy mecz.
Gdy przegrywałyście 8:0, wierzyłaś w to, że będziecie się potrafiły podnieść?
- Zawsze się wierzy, że się można podnieść, jednak w to, że doprowadzimy do zwycięstwa pięcioma bramkami nie wierzył chyba nikt.
Weszłaś na boisko dopiero w drugiej połowie. Właśnie wtedy coś podchwyciło...
- Można tak powiedzieć. Coś wtedy podchwyciło. Dziewczyny bardzo dobrze broniły, rzuciły też trochę bramek mimo, że trochę problemów sprawiła nam Ryba (Małgorzata Sadowska, dop.red.). Jest to jednak bramkarka reprezentacji i można było się tego spodziewać. Brawa dla obu drużyn jak walczyły, gdyż stworzyłyśmy ciekawe widowisko.
Przez długi czas tylko Małgorzata Sadowska potrafiła z wami skutecznie walczyć, bo strzały gdańszczanek broniłaś z dużą pewnością.
- Dużo problemów sprawiła nam też Karolina Szwed. Gdańsk jest osłabiony, nie było Aliny Wojtas i Wioletty Serwy i dlatego pod koniec spotkania miejscowe zawodniczki opadły z sił.
Czy według ciebie, gdybyś grała nadal tak skutecznie, jak w tym spotkaniu miałabyś szansę na grę w reprezentacji?
- Cały czas myślę o grze w kadrze. Młodzieżówka była już zaliczona. Mam dopiero 19 lat na koncie, więc wszystko jest możliwe (śmiech).
Przyjechało z wami sporo kibiców z Elbląga...
- Tak. Ta grupa jest z nami od zeszłego sezonu, większość to klerycy z Elbląga. Jest to młoda, wierna grupa. Fajnie, że tu byli.
Zajmujecie szóste miejsce w tabeli. Co sądzisz o waszej grze w tym sezonie?
- Mierzyłyśmy w ósemkę przed sezonem, teraz mierzymy w szóstkę, niedługo będziemy mierzyć w pudło (śmiech). Oby tak dalej.
Co się zmieniło w elbląskiej piłce ręcznej, że zaczynacie grać coraz lepiej?
- Nasz trener jest z nami trzeci sezon. Jego taktyka, treningi przynoszą rezultat. Chwyciło to w tym sezonie, mam nadzieję że jeszcze lepiej będzie wyglądała druga runda, a tym bardziej play-offy.
Jako jeden z nielicznych zespołów w piłce ręcznej gracie z nazwą klubu, a nie sponsora. Czy dzięki temu kibice mogą się z wami mocniej identyfikować?
- Ze sponsorami jest różnie, a klub niech będzie nadal pod taką samą, jak było ileś lat temu. Tak jak na przykład klub z Lublina zmienia nazwy na kolejnych sponsorów, tak my zawsze zostajemy pod nazwą Start i zawsze w Elblągu będzie Start.
Jakie masz plany związane z piłką ręczną?
- Zamierzam zostać w Polsce. Moim marzeniem jest stanięcie na podium z elbląską drużyną i gra w narodowej reprezentacji, gra na olimpiadzie. Są to takie marzenia, jakie mają sportowcy, nic wygórowanego (śmiech).