Koszalinianki były równorzędnymi rywalkami dla brązowych medalistek poprzedniego sezonu PGNiG Superligi raptem przez pierwszy kwadrans. Potem podopieczne trenera Pawła Tetelewskiego zaczęły budować przewagę, która przed przerwą sięgnęła sześciu trafień (18:12). W drugiej połowie Vistal swobodnie kontrolował wydarzenia na parkiecie i bez najmniejszych problemów dowiózł wygraną do końcowej syreny.
- Rzuciliśmy 29 bramek i przy normalnej dyspozycji powinniśmy wygrać czterema czy pięcioma bramkami. Jestem po prostu zawiedziony naszą grą w obronie - mówił na pomeczowej konferencji trener Energi AZS, Reidar Moistad.
[ad=rectangle]
Słaba postawa w defensywie nie była jednak jedynym problemem Akademiczek w środowym meczu. Koszaliński klub od pewnego czasu boryka się z problemami finansowymi, co spowodowało, że w letniej przerwie w rozgrywkach kadra zespołu została poważnie uszczuplona. Do Gdyni Energa AZS zawitała w zaledwie jedenastoosobowym składzie.
- W ciągu ostatnich dwóch miesięcy mieliśmy spore problemy, na treningach było 9-10 zawodniczek i to było dzisiaj widoczne - dodał Moistad. Na kadrowe braki uwagę zwróciła również Beata Kowalczyk, która w lecie przeniosła się do Koszalina właśnie z Vistalu. - Nie wszyscy wiedzą i nie widzieli jak nasze przygotowania wyglądały. Brakowało nam osób do odpowiednich zajęć, to dzisiaj na pewno zadecydowało na wyniku.
Doświadczona bramkarka jako główny powód porażki wskazała brak snajperki w drugiej linii, która dorównałaby najlepszej w barwach Vistalu Aleksandrze Zych. 21-letnia rozgrywająca rzuciła w środę Enerdze AZS aż 11 bramek. - Zabrakło nam tego co ma Vistal, czyli "broni maszynowej" z drugiej linii. Brakuje nam rzutków. Czekamy na jedną zawodniczkę i to będzie takie uzupełnienie składu - dodała.