Sobotnie spotkanie w pierwszych minutach było bardzo wyrównane, a na parkiecie prym wiodły formacje defensywne. Gospodarze przeciwstawili rywalom agresywną, wysoką linię obronną, co długimi momentami przyniosło pożądany skutek. Poziomem tyłom nie był jednak w stanie dorównać stołeczny atak, w ciągu premierowego kwadransa podopieczni Tomasz Porzeziński do bramki Mikołaja Krekory trafili ledwie trzy razy.
[ad=rectangle]
Legionowianie w ataku pozycyjnym rozwijali się z akcji na akcję, po kilkunastu minutach boiskowy repertuar wzbogacając kontrami. Właśnie ten element sprawił, że różnica dzieląca obie ekipy zaczęła gwałtownie rosnąć. Sytuacje sam na sam z Tomaszem Szałkuckim bezlitośnie wykorzystywali Damian Suliński oraz Kamil Ciok, dzięki czemu w pewnym momencie na tablicy świetlnej pojawił się nawet wynik 12:6.
Goście, kiedy już rozkręcili się na dobre, byli dla rywali nie do zatrzymania. Prym w legionowskiej ofensywie wiódł bombardujący bramkę Warszawianki rzutami z drugiej Łukasz Wolski, ataki sprawnie napędzał Michał Prątnicki, a skutecznością w pierwszej linii imponował Tomasz Kasprzak. To wystarczyło, by na przerwę podopieczni Roberta Lisa schodzili z dziewięcioma golami przewagi na rywalem.
W drugiej połowie obraz gry znaczącej zmianie nie uległ. Gospodarze nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki z legionowianami, choć początkowo to rywale częściej lądowali na ławce kar. Podopieczni Roberta Lisa prezentowali handball wszechstronny, a ciężar zdobywania bramek rozkładał się na wszystkich zawodników, choć za sprawą kontr największe pole do popisu mieli skrzydłowi.
Na ławce KPR-u gorąco zaczęło robić się na dwadzieścia minut przed finałową syreną. Swoje trzecie wykluczenie w meczu zanotował Wolski, a urazu doznał Artur Bożek. Problemy te w połączeniu z niedyspozycją Pawła Gawęckiego oraz wchodzącego na parkiet jedynie w celu egzekucji rzutów karnych Witalija Titowa sprawiły, że drugą linię wspólnie z Prątnickim stworzyć musieli Ciok oraz Tomasz Bulej.
Kadrowe kłopoty legionowian na rezultat meczu większego wpływu nie miały. Różnica dzieląca obie ekipy przestała wprawdzie rosnąć, kiepsko grająca w ofensywie Warszawianka strat odrabiać nie była jednak w stanie. Zawodnicy Lisa przed linię obronną rywali momentami przedzierał się w sposób dziecinny, czego najlepszym przykładem były dwa proste dogrania na koło do Kasprzaka. Goście wygrali zasłużenie, a w ostatnich minutach swój pierwszoligowy debiut zaliczył wychowanek KPR-u, Michał Bekisz.
Warszawianka Warszawa - KPR Legionowo 20:35 (9:18)
Warszawianka: Stolarski, Troński, Szałkucki - Zasikowski 4, Wiak 1, Jankowski 3, Szmulik 6/3, Kwiatkowski 4, Łangowski, Flisiak, Milewski, Płodowski 2/2, Olęcki, Skorek.
Karne: 5/6.
Kary: 10 min.
KPR: Krekora, Ner - Bożek 3, Suliński 2, Prątnicki 3, Kasprzak 7, Wuszter, Titow 3/3, Brinovec, Wolski 5, Ciok 4, Bulej 5, Dzieniszewski 3/1, Bekisz.
Karne: 4/5.
Kary: 18 min.
Kary: Warszawianka - 10 min. (Kwiatkowski, Milewski - 4 min., Wiak, Zasikowski - 2 min.) oraz KPR - 18 min. (Wolski - 6 min., Dzieniszewski, Suliński, Prątnicki, Bożek, Wuszter, Brinovec - 2 min.).