Mistrzowie Polski kontynuują zwycięską passę! - relacja z meczu Dunkerque HB - Vive Tauron Kielce

W meczu 4. kolejki Ligi Mistrzów, szczypiorniści Vive Tauron Kielce pokonali na wyjeździe francuską Dunkierkę 28:25. To czwarte z rzędu zwycięstwo polskiego zespołu w tych rozgrywkach.

Łukasz Wojtczak
Łukasz Wojtczak
Do pojedynku z Dunkierką mistrzowie Polski przystępowali jako liderzy swojej grupy i stawiani byli w roli faworytów do czwartego z rzędu zwycięstwa w rozgrywkach Champions League. Kielczanie pamiętali również, że w poprzednim sezonie, grając z tym samym rywalem na jego terenie, zostali pokonani. Chęć rewanżu, stanowiła dla podopiecznych Talanta Dujszebajewa dodatkową motywację. - Mamy rachunki do wyrównania - zapowiadał przed wyjazdem do Francji Michał Jurecki. W barwach Vive z powodu urazów nie mogli zagrać w tym meczu trzej zawodnicy - Tomasz Rosiński, Denis Buntić a także Piotr Grabarczyk.
W początkowej fazie spotkanie oba zespoły miały spore problemy ze zdobywaniem bramek. Na przeszkodzie stawała albo szczelna defensywa albo obaj golkiperzy. W 5. minucie, po trafieniu Ivana Cupicia, kielczanie wyszli na pierwsze prowadzenie (2:1), jednak w kolejnej akcji, gola wyrównującego zdobył wypożyczony z Kielc do Dunkierki, Paweł Paczkowski.

W polskim zespole prym w ataku, obok Cupicia, wiódł również Karol Bielecki, którego atomowe rzuty z drugiej linii siały duże spustoszenie w szeregach miejscowych. Po 10 minutach pojedynku, na tablicy świetlnej wciąż utrzymywał się remis (4:4). Dopiero po kwadransie, gospodarze wyszli w końcu na dwa trafienia przewagi. Po celnym rzucie aktywnego Kornela Nagy było 7:5. Kielczanom wystarczyła jednak niespełna minuta, żeby po dwóch szybkich kontratakach, ponownie wyrównać.

Mistrzowie Polski największe problemy mieli przy konstruowaniu długich akcji, mimo to, trener Dujszebajew, długo nie decydował się, aby poprosić o czas. Żadna z drużyn nie była też w stanie narzucić rywalowi swojego stylu gry. W 23. minucie to goście po raz pierwszy uzyskali dwa gole przewagi (9:11), ale tym razem nie potrafili jeszcze wykorzystać sytuacji i na dobre odskoczyć Francuzom.

Na niespełna pięć minut przed końcem pierwszej połowy o przerwę poprosił w końcu szkoleniowiec kielczan. Jego uwagi okazały się najwyraźniej przydatne, bo tuż po wznowieniu sytuacja żółto-biało-niebieskich zrobiła się niezwykle korzystna. Nie dość, że przewaga urosła do trzech bramek (14:11), to jeszcze Benjamin Afgour został ukarany dwuminutowym wykluczeniem. Na przerwę obie siódemki schodziły ostatecznie przy wyniku 12:14.

Druga odsłona rozpoczęła się od mocnego uderzenia z obu stron. Zaledwie po 2 minutach oda zespoły miały już na koncie po dwa dodatkowe trafienia (14:16). Mistrzowie Francji zdecydowali się również na zmianę ustawienia w defensywie, którą zdecydowanie podwyższyli. W 35. minucie starania Dunkierki zostały nagrodzone. Za sprawą Bastiena Lamon, gospodarze doprowadzili w końcu do remisu (16:16). Emocje zaczęły się praktycznie od nowa.

Na domiar złego dla mistrzów Polski, w 39. minucie Kornel Nagy, pięknym rzutem z drogiej linii, dał miejscowym po raz kolejny w tym pojedynku prowadzenie (18:17). Kiedy w następnej akcji skrzydłowy Julien Emonet pokonał Marina Sego z linii 7 metra, a Zeljko Musa usiadł na ławce kar, sytuacja Vive zrobiła się bardzo niekorzystna. Szansę na doprowadzenie do kolejnego remisu miał Julen Aguinagalde, ale przy stanie 19:20, Hiszpan przestrzelił rzut karny.

Dopiero podwójne wykluczenie w zespole rywali spowodowało, że Grzegorz Tkaczyk zdobył bramkę na 21:21. Szkoda tylko, że gra w ataku, nie była poparta dobrą defensywą, bo Vive zbyt łatwo traciło gole, brakowało asekuracji i wyraźnie szwankowała komunikacja miedzy zawodnikami. Mimo to, na 10 minut przed końcem meczu, wynik brzmiał 23:24, a trener Patrick Cazal, wietrząc szansę na pokonanie faworyta, poprosił o czas.

O tym, kto zdobędzie dwa punkty, miała rozstrzygnąć końcówka pojedynku. Nerwy udzielały się obu zespołom, co przekładało się na wiele zmarnowanych akcji. Prawdziwym przekleństwem Vive były też nieudane rzuty karne. W 57. minucie kielczanie prowadzili 25:24, a na ławkę kar powędrował Mohamed Mokrani. Kiedy po długiej akcji celnie rzucił także Manuel Strlek i mecz wydawał się rozstrzygnięty. Gwoździem do trumny Francuzów okazał się rzut karny, który w końcu na bramkę zamienił Bielecki. Ostatecznie Vive pokonało zespół Dunkierki 28:25.

Dunkerque HB - Vive Tauron Kielce 25:28 (12:14)

Dunkerque: Gerard, Annotel - Afgour 1, Butto 5/3, Causse, Emonet 6/3, Grocaut, Guillard, Joumel, Lamon 3, Mokrani 1, Nagy 6, Paczkowski 1, Pejović, Soudry, Touati 2.
Kary: 10 min.
Karne: 6/10

Vive: Szmal, Sego - Aquinagalde 3/1, Bielecki 7/1, Chrapkowski 1, Cupić 4, Jachlewski, Jurecki 3, Lijewski 5, Musa, Reichmann 1, Strlek 2, Tkaczyk 2, Zorman.
Kary: 4 min.
Karne: 2/4

Kary: Dunkerque - 10 min. (Afgour - 4 min., Grocaut, Touati i Mokrani po 2 min.); Vive - 4 min. (Musa i Tkaczyk po 2 min)

Sędziowie: Zigmars Stolarovs, Renars Licis (obaj Łotwa).

Liga Mistrzów gr. D

# Drużyna M Z R P Bramki Pkt
1 Dinamo Bukareszt 10 7 0 3 293:280 14
2 Orlen Wisła Płock 10 7 0 3 278:250 14
3 Elverum Handball 10 6 1 3 278:272 13
4 Abanca Ademar Leon 10 5 2 3 252:251 12
5 Riihimaeki Cocks 10 2 2 6 246:269 6
6 Wacker Thun 10 0 1 9 268:293 1

Najlepszym zawodnikiem Vive Tauron Kielce w meczu z Dunkierką był:

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×