Kolejny pokaz siły lidera - relacja z meczu Real Astromal Leszno - KPR Legionowo

Słaby początek nie przeszkodził liderowi rozgrywek w odniesieniu pewnego zwycięstwa w Lesznie. KPR Legionowo umocnił się na prowadzeniu na zapleczu ekstraklasy w grupie A.

Grający w kratkę gracze z Leszna w sobotnie popołudnie stanęli przed trudnym wyzwaniem. Na własnym parkiecie podejmowali lidera rozgrywek, który do tej pory jeszcze nie przegrał.

Real nie przestraszył się jednak silnego rywala. Od samego początku obie ekipy grały twardo w defensywie. Po pięciu minutach gry kibice oglądali zaledwie jedno trafienie, natomiast po jedenastu... trzy. Jako pierwsi wyraźną przewagę zaznaczyli gospodarze, którzy potrafili odskoczyć od graczy z Mazowsza nawet na trzy bramki różnicy. Ostatecznie jednak legionowianie zdołali wyjść na prowadzenie jeszcze przed zmianą stron, a do szatni udawali się prowadząc 12:11.
[ad=rectangle]
To co działo się przed zmianą stron przyjezdni z Legionowa potraktowali jako zwykłą rozgrzewkę. Prawdziwą demonstrację siły zaprezentowali w kolejnych 30 minutach, kiedy nie mieli litości dla gospodarzy i z każdą kolejną akcją punktowali rywali.

Po przerwie KPR zdobył aż 26 bramek i szybko rozwiał nadzieję leszczyńskich kibiców. Już po chwili, a dokładniej w 40. minucie, legionowianie prowadzili 21:13 i jasne było, że tak doświadczona drużyna nie pozwoli sobie na odebranie takiej zaliczki. Ostatecznie przewaga wzrosła aż do 15 trafień.

Po siedmiu kolejkach KPR prowadzi w stawce pierwszoligowców w grupie A z kompletem punktów. Po czwartej porażce w sezonie Real spadł natomiast na 10. miejsce.

Real Astromal Leszno - KPR Legionowo 23:38 (11:12)

Bramki dla Realu: Wierucki M. 6, Krystkowiak 5, Przekwas 4, Misiaczyk 3, Wierucki J. 3, Łuczak 2.

Bramki dla KPR: Gawęcki 10, Prątnicki 9, Titow 8, Ciok 6, Kasprzak 2, Soliński 1, Wolski 1, Bulej 1.

Komentarze (1)
avatar
kibic Warmii
26.10.2014
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Ładny wyczyn KPR-u w drugiej połowie. 26 bramek - nawet Vive chyba tyle nie rzuca w tej części gry.