Grzegorz Gościński: Trudno zebrać myśli po takim meczu

Porażka ze Słowacją praktycznie zamknęła polskiej reprezentacji możliwość walki o mistrzostwa świata w fazie play-off. To już kolejna tak bolesna porażka kadry. Sztab szkoleniowy nie zamierza jednak zrzucać na nikogo odpowiedzialności. - To my stoimy za zespołem - mówi Grzegorz Gościński, drugi trener kadry Polski.

Występ w turnieju preeliminacyjnym jest spowodowany porażką z Portugalią w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy, które w grudniu odbędą się w Macedonii. Dlatego ciężko nie wracać do tamtych wydarzeń.- Rok temu jak się nas ktoś pytał dlaczego przegraliśmy z Portugalią, jak to wyglądało to mógł chyba dzisiaj zobaczyć. Było podobnie z tym, że nie graliśmy u siebie a na wyjeździe. - mówi trener Gościński. Dla niego jest to już druga taka sytuacja. - Kolejny raz takie coś przeżywam i nie jest to miłe uczucie. Niby jest takie powiedzenie "co nas nie zabije, to nas wzmocni", jednak na dzień dzisiejszy nie czuję się jakiś mocniejszy- dodaje.

Przez wielu dwumecz z Portugalkami uważany był za wypadek przy pracy. Dlatego też ten turniej traktowany był jako nauczka na przyszłość.- Jeśli w Porto był to wypadek przy pracy to dzisiejszego nie powinno być. Tak na gorąco po takim meczu trudno zebrać myśli - mówi drugi trener kadry.

Grzegorz Gościński stara się jednak szukać jakiś przyczyn porażki. - Zespół zagrał dzisiaj na zasadzie każda dla siebie, zabrakło nam liderki. Szkoda też, że dopiero ostatnie dziesięć minut zaczęliśmy grać w obronie - mówi.

W kadrze są zawodniczki, które w klubach odgrywają bardzo ważne role, często decydując o obliczu swojego zespołu. W kadrze jednak nie potrafią pokazać pełni swoich umiejętności. - To daje dużo do myślenia, bo całkiem inaczej wyglądał sparingowy mecz z Turcją, która wydaje mi się, że jest na podobnym poziomie jak Słowacja. Potrafimy zagrać drugi mecz w Chorzowie na bardzo dobry poziomie, a przynajmniej tę pierwszą połowę. Była jedna liderka i druga. Pracował bardzo dobrze zespół w obronie, były kontry. A dziś przy tej defensywie nie mogliśmy ich wyprowadzać. Sami natomiast przy tej skuteczności w ataku nadziewaliśmy się na nie - kończy szkoleniowiec.

Komentarze (0)