Siódmy triumf mistrzów Polski - relacja z meczu Vive Tauron Kielce - Kadetten Schaffhausen

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Szczypiorniści Vive Tauron Kielce kontynuują zwycięski marsz w Lidze Mistrzów. W meczu 7. kolejki tych rozgrywek żółto-biało-niebiecy pokonali we własnej hali szwajcarskie Kadetten Schaffhausen 33:24.

Do pojedynku z mistrzami Szwajcarii kielczanie przystępowali jako zdecydowani faworyci. Vive awans do kolejnej rundy zapewniło sobie już przed tygodniem, ale walka o utrzymanie pierwszego miejsca w grupie ma równie duże znaczenie. Podopieczni Talanta Dujszebajewa w tegorocznej edycji Champions League nie doznali jeszcze porażki i kibice zgromadzenie w Hali Legionów wierzyli, że wspaniała passa będzie trwać nadal. Obie siódemki miały przed meczem swoje problemy kadrowe, ale na tym poziomie, nie miało to kluczowego znaczenia. [ad=rectangle] Od początku spotkania obie ekipy narzuciły bardzo szybkie tempo gry. Jednak to gospodarze dużo lepiej prezentowali się w defensywie, odbierali piłkę rywalom i wyprowadzali kontrataki. Duża w tym zasługa świetnie spisującego się w kieleckiej bramce Sławomira Szmala. Gdyby nie kłopoty ze skutecznością, Vive mogło błyskawicznie wypracować wysoką przewagę. Po pięciu minutach na tablicy świetlnej było 3:1 dla kielczan.

Szwajcarzy nie zamierzali odpuszczać, grali bardzo konsekwentnie i ich starania zostały w końcu nagrodzone. W 10. minucie Aleksandar Stojanović zdobył bramkę kontaktową (6:5), a dwie minuty później sytuacja mistrzów Polski skomplikowała się jeszcze bardziej. W roli głównej wystąpił tym razem kapitalnie dysponowany Manuel Liniger, który najpierw wykorzystał rzut karny doprowadzając do remisu, a potem wyprowadził gości na pierwsze prowadzenie (8:7).

Kielczanie mieli w tym okresie duże problemy w ataku, brakowało wykończenia, pojawiły się proste straty piłki. Trener Dujszebajew próbował zmienić zawodników, ale przełamanie długo nie przychodziło. Strzelecki impas przerwał w 20. minucie Ivan Cupić i gospodarze doprowadzili do kolejnego remisu (10:10). W następnej akcji Chorwat zszedł na pozycję kołowego, otrzymał doskonałe podanie od swojego rodaka Denisa Bunticia i pokonał bramkarza Kadetten po raz jedenasty.

Zwłaszcza pojawienie się tego drugiego zawodnika na boisku wniosło spore ożywienie w szeregach kielczan. Vive nie potrafiło jednak odskoczyć rywalom, którzy w obronie prezentowali się naprawdę solidnie. Na niespełna dwie minuty przed końcem pierwszej połowy, przy stanie 13:12, o czas poprosił trener gości Markus Baur. Po wznowieniu na listę strzelców zdołał wpisać się już tylko Grzegorz Tkaczyk i do szatni obie siódemki schodziły przy dwubramkowej przewadze mistrzów Polski.

- Nie jesteśmy zadowoleni, bo gramy źle. Po przerwie na pewno zagramy lepiej - mówił po pierwszej odsłonie Piotr Chrapkowski, który wyszedł na parkiet dość nietypowo w roli lewoskrzydłowego. Gospodarze musieli mocno zabrać się do pracy, żeby uniknąć nerwowej końcówki. Dwie szybkie akcje wystarczyły, żeby Ivan Cupić i Karol Bielecki znacząco poprawili sytuację Vive, ale tylko na moment. Status quo przywrócili Aleksandar Stojanović i niezawodny Manuel Liniger.

W 34. minucie było 17:15. Kielczanie nie potrafili w pełni wykorzystać nawet gry w przewadze. Nic więc dziwnego, że trener gospodarzy wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Szwajcarzy najwyraźniej czuli, że mogą sprawić niespodziankę, bo momentami decydowali się na wycofanie bramkarza, aby zyskać przewagę w ataku. Ryzykowny manewr zakończył się kompletnym niepowodzeniem, bo kielczanie zdołali dwukrotnie przejąć piłkę i najpierw Cupić, a potem sam Marin Sego poprawili dorobek Vive.

Był to moment przełomowy. W 40. minucie mistrzowie Polski uciekli rywalom na pięć goli przewagi (22:17). Szkoleniowiec gości próbował jeszcze ratować sytuację prosząc po raz kolejny o czas. Straty były już dość wysokie, ale Szwajcarom pomogli odzyskać wiarę w siebie sami kielczanie, którzy zamiast postawić przysłowiową kropkę nad "i", dali sobie rzucić trzy łatwe bramki z rzędu. Na niespełna kwadrans przed końcem było 24:20.

W ostatnich minutach skromna przewaga pozwalała Vive kontrolować wynik, czas także działał na korzyść gospodarzy. Kiedy w 52. minucie Uros Zorman zdobył gola z linii siódmego metra wynik brzmiał już 27:21 i stało się jasne, że mistrzowie Polski odniosą siódme z rzędu zwycięstwo w Champions League. Rozluźnienie bloku defensywnego gości i zrezygnowanie spowodowało, że kielczanie rozstrzelali się na dobre i ostatecznie wysoko pokonali Kadetten Schaffhausen 33:24.

Vive Tauron Kielce - Kadetten Schaffhausen 33:24 (14:12)

Vive: Szmal, Sego 1 - Bielecki 5/1, Buntić 6, Chrapkowski, Cupić 9/1, Grabarczyk, Jachlewski, Jurecki 3, Lijewski 3, Musa, Tkaczyk 2, Zorman 4/1. Karne: 3/3 Kary: 2 min. (Tkaczyk 2 min.)

Kadetten: Portner, Maier - Cvijetic, Doborac, Geisser, Graubner 4, Jurca, Kuttel 1, Liniger 11/3, Mamic 2, Mansson 2, Pendic, Richwien, Starczan, Stojanovic 4. Karne: 3/4 Kary: 4 min. (Stojanovic i Mansson po 2 min.)

Sędziowie: Nenad Krstic i Peter Ljubic (Słowenia)

Widzów: 4.000

# Drużyna M Z R P Bramki Pkt
1 Dinamo Bukareszt 10 7 0 3 293:280 14
2 Orlen Wisła Płock 10 7 0 3 278:250 14
3 Elverum Handball 10 6 1 3 278:272 13
4 Abanca Ademar Leon 10 5 2 3 252:251 12
5 Riihimaeki Cocks 10 2 2 6 246:269 6
6 Wacker Thun 10 0 1 9 268:293 1
Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Najlepszym zawodnikiem meczu Vive Tauron Kielce - Kadetten Schaffhausen był:
Sławomir Szmal
Marin Sego
Karol Bielecki
Ivan Cupić
Denis Buntić
Uros Zorman
Manuel Liniger
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (19)
endriu122
30.11.2014
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Brawo Kielce,są kolejne dwa punkty.Gramy dalej, teraz najważniejszy jest kolejny mecz.Jest może jeszcze jakaś drużyna która grając w tym stylu chciała by mieć komplet zwycięstw w CL.  
avatar
wielkopolska.unia.l.
30.11.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Gratulacje wielkie brawa,finał będzie na bank .  
smile-xd
30.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Minimum final4 jak nie medal. Kielecka burza ładnie się przetacza po kolejnych rywalach. :)  
avatar
exyou
30.11.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dlaczego nie grał Manu Strlek?kontuzja jakaś?  
wirus
30.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
Gratulacje z Płocka, zwycięstwo pewne i przekonujące , bardzo dobra wiadomośc dla całej polskiej piłki ręcznej. Teraz zobaczymy na co stać kurczaczki z mocniejszymi rywalami to dopiero będzie w Czytaj całość