Zespół z Górnego Śląska w niedzielę zawiesił mistrzowi Polski poprzeczkę bardzo wysoko. Zabrzanie przez całe spotkanie toczyli z faworyzowanym rywalem wyrównaną walkę. W 54. minucie zespół Górnika przegrywał tylko jedną bramką i wciąż każde rozstrzygnięcie było możliwe. Zawodnicy Vive Tauron Kielce zdołali jednak przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
[ad=rectangle]
Szczypiorniści Górnika mogą być zadowoleni ze swojego występu. - Założenia były takie, aby bardzo mocno zagrać w obronie. Razem cierpliwie w ataku, bo jak wiadomo zespół z Kielc to jedna z najlepszych drużyn w Europie. Jeśli się popełni stratę, to od razu kończy się to straconą bramką - podkreśla Bartłomiej Tomczak w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Zdaniem skrzydłowego zabrzańskiej drużyny wynik końcowy nie odzwierciedla przebiegu niedzielnego spotkania. - Do pewnego momentu założenia realizowaliśmy super, ale potem coś się zacięło, odjechali nam na trzy-cztery bramki. Walczyliśmy do końca, uważam, że nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę. Przegraliśmy czterema bramkami, a cały mecz był na styku - zaznacza zawodnik Górnika.
Przed meczem niewiele osób wierzyło w to, że zabrzan naprawdę stać na sprawienie niespodzianki, a tymczasem zwycięstwo było jak najbardziej realne. - Jesteśmy w dobrej formie i walczyliśmy do końca, pokazaliśmy, że u siebie jesteśmy bardzo mocną drużyną. Poza zespołami z Kielc i Płocka we własnej hali nie przegraliśmy z nikim. W meczu z Vive zabrakło sportowego szczęścia, niuansów w obronie, ataku i mogłoby być zupełnie inaczej - dodaje skrzydłowy.
Zawodniczy Górnika po dobrym występie przeciwko mistrzowi Polski są optymistami przed dalszą częścią sezonu. - Szacunek należy się drużynie za walkę, mam nadzieję, że końcówka fazy zasadniczej i play-offy będą dla nas udane - podobnie jak w zeszłym roku - kończy Bartłomiej Tomczak.