Pojedynek w Hali Orbita we Wrocławiu był niezwykle ważny w kontekście gry o utrzymanie zarówno dla graczy Śląska jak i Wybrzeża. Oba zespoły przed pojedynkiem 19.kolejki miały na swoim koncie 10 "oczek" i wygrana w bezpośrednim spotkaniu przybliżała zwycięzców do pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej.
[ad=rectangle]
Otwarcie rywalizacji przebiegało pod dyktando gości z Pomorza. Po pięciu minutach gdańszczanie prowadzili 3:0 i zdecydowanie dominowali na placu gry. Zawodnicy duetu trenerskiego Daniel Waszkiewicz - Damian Wleklak postawili na agresywną obronę, na co recepty nie mogli znaleźć szczypiorniści Śląska Wrocław. Przez kolejne minuty obraz gry nie ulegał zmianie. Gracze z Gdańska wykorzystali dwie dwuminutowe kary dla Łukasza Jarowicza i trafiali niemal z każdej pozycji. Po stronie wrocławian jedynie Maciej Ścigaj nawiązywał walkę z rywalami. Na niewiele zdał się czas na żądanie trenera Piotra Przybeckiego. Wojskowym wciąż często urywał się Marcin Lijewski, który zdobywał bramki nawet grając w osłabieniu (6:10).
Sytuacja Śląska zaczęła robić się dramatyczna, gdy w 25 minucie po trzecim wykluczeniu stracił podstawowego obrońcę Łukasza Jarowicza. Gra Wojskowych na tym etapie spotkania przypominała bicie głową w mur. Pozyskany niedawno z PGE Stali Mielec Michał Adamuszek nie zakończył bramką żadnego z trzech rzutów, a Maciej Ścigaj nie mógł znaleźć optymalnej pozycji rzutowej. W 26 minucie po skutecznym kontrataku Tymoteusza Piątka przewaga gdańszczan urosła do pięciu bramek (8:13). Przed przerwą dwoma skutecznymi interwencjami popisał się Aljosa Cudić, a jego koledzy z pola zdołali nieznacznie zmniejszyć stratę (10:13).
Odrobinę nadziei w serca wrocławskich kibiców wlał początek drugiej części. Cudić szalał w bramce, powstrzymując rzuty rywali z koła. Również gra ofensywna Wojskowych uległa poprawie. Kamil Herudziński najpierw wywalczył rzut karny, wykorzystany przez Arkadiusza Miszkę, a po chwili sam doprowadził do wyniku 14:15. W drużynie Wybrzeża Gdańsk dochodziło do nieporozumień w ataku - była to woda na młyn dla szczypiornistów z Wrocławia. O swojej obecności na placu gry przypomniał Ivan Telepnev, który w 42 minucie po indywidualnej akcji doprowadził do remisu 17:17.
Trener Waszkiewicz nie czekał na dalszy rozwój wypadków i poprosił o czas. Time-out przyniósł oczekiwany skutek - gdańszczanie po bramkach Andrzeja Rakowskiego i Huberta Korneckiego zyskali pięć bramek przewagi (17:22). Prawdziwy popis dawał także Jacek Sulej, który we przeciągu dwóch minut trzy razy umieścił piłkę w siatce (20:24). Do końca spotkania Wojskowi nie poprawili znacząco swojej gry, przeciwnie rywale. Gdańszczanie z dużą łatwością dochodzili do pozycji rzutowych ze skrzydeł, z których nie mylili się Piotr Papaj i Rakowski (zdobywca 8 bramek). Ostatecznie Wybrzeże po bardzo dobrym spotkaniu w swoim wykonaniu zwyciężyło 32:25 i przybliżyło się do pozostania w PGNiG Superlidze Mężczyzn.
Śląsk Wrocław - Wybrzeże Gdańsk 25:32 (10:13)
Śląsk:
Cudić, Prus, Schodowski - Kryński, Herudziński 7, Koprowski, Garbacz, Jarowicz, Miszka 9/3, Adamuszek 1, Radojević, Wróblewski, Ścigaj 4, Białaszek, Telepnev 4.
Karne: 3/3.
Kary: 12 min.
Wybrzeże: Plaszczak, Sokołowski - Mogielnicki, Jasowicz, Kornecki 4, Sulej 3, Rogulski 6/1, Prymlewicz, Papaj 2, Lijewski 3, Kondratiuk 2/1, Rakowski 8, Adamski, Abram 1, Nilsson, Piątek 3.
Karne: 2/2.
Kary: 14 min.
Kary: Śląsk - 12 min. (Jarowicz - 6 min., Herudziński - 4 min., Garbacz - 2 min.) i Wybrzeże - 14 min. (Sulej - 4 min., Rogulski - 2 min., Rakowski - 2 min., Nilsson - 2 min., Piątek - 2 min., Papaj - 2 min.).
Sędziowie: Baranowski-Lemanowicz.
Wczoraj akurat wg mnie Wybrzeże wygrałoby we Wrocławiu i bez Lijewskiego - super grały skrzydła, fajnie poo Czytaj całość