MMTS Kwidzyn zawiódł we Wrocławiu. "Dramat, jeżeli chodzi o skuteczność"
Niespodziewanym rozstrzygnięciem zakończyło się spotkanie we Wrocławiu. MMTS Kwidzyn nie uporał się z beniaminkiem ligowej rywalizacji, Śląskiem Wrocław.
Marcin Górczyński
Kluczem do sukcesu w meczu we Wrocławiu okazała się skuteczność w ataku. Kwidzynianie od początku rywalizacji mieli olbrzymie problemy z wyprowadzeniem akcji. Gdy udawało się dojść do pozornie łatwej pozycji, przyjezdni rzucali obok bramki lub przekraczali linię szóstego metra. - Skuteczność przeciwnika była lepsza niż w poprzednich spotkaniach. U nas natomiast dramat, jeżeli chodzi o skuteczność w ataku. Trzy lub cztery spalone próby z czystych pozycji i nierzucone bramki z koła. Naliczyłem osiem tych wszystkich sytuacji, z których powinniśmy zdobyć z pięć bramek. Wtedy wynik byłby ułożony dla nas - ocenił Krzysztof Kotwicki, trener MMTS-u Kwidzyn.
Podobnych przyczyn porażki doszukiwał się najskuteczniejszy z kwidzynian Tomasz Klinger. Zdobywca 6 bramek żałował ponadto, że jego drużynie nie powiodła się szaleńcza pogoń w ostatnich dwóch minutach meczu. MMTS niemalże odrobił pięciobramkową stratę i przegrał ostatecznie zaledwie 30:31. - Niewykorzystane sytuacje i błędy, które nam się zdarzyły, zemściły się. Na ostatnie pięć minut Śląsk odskoczył na pięć bramek. W Superlidze bardzo ciężko w takim czasie odrobić tą stratę. Nam się to udało w 1,5 minuty. Niestety zabrakło czasu i przegraliśmy jedną bramką - skomentował Klinger.