Dreszczowiec dla gospodarzy - relacja z meczu KSSPR Końskie - Czuwaj Przemyśl

Po dramatycznej końcówce KSSPR Końskie pokonał na własnym parkiecie SRS Czuwaj Przemysł 28:27. Decydującą o zwycięstwie bramkę gospodarze zdobyli z rzutu karnego w ostatnich sekundach gry.

Nie takiego obrazu meczu KSSPR Końskie - Czuwaj Przemyśl spodziewali się koneccy kibice. - Każdy nasz pojedynek z przemyską drużyną był do tej pory bardzo emocjonujący i nerwowy. Tak samo było i tym razem, ale w ostatnim czasie spotkania te kończyły się dla nas pomyślnie - mówi trener konecczan Michał Przybylski. Jego podopieczni zafundowali kibicom końcówkę spotkania, której nie powstydziłby się sam mistrz suspensu Alfred Hitchcock.
[ad=rectangle]
Gołym okiem widać było, że obie drużyny wyszły na parkiet zdenerwowane. Pierwsze akcje nie wyszły żadnej z ekip. Pierwszą bramkę zdobyli przemyślanie w 3. minucie po rzucie Krzysztofa Kusala. Na początku ciężar gry w ataku wśród gospodarzy wziął na swoje barki Sebastian Smołuch.

Do 15. minuty trwała zażarta walka bramka za bramkę. Przy stanie 5:6 karnego nie wykorzystał Tomasz Napierała (w sumie konecczanie zmarnowali ich aż pięć w całym spotkaniu!). Kolejny etap gry należał do przyjezdnych, którzy w 17. minucie 5:9 (na uwagę zasługuje trafienie bramkarza gości Pawła Sara, który rzutem przez całe boisko umieścił piłkę w siatce). Gospodarze poprawili jednak grę zarówno w obronie, jak i w ataku i zeszli na przerwę z jednobramkową zaliczką.

W drugiej połowie obraz gry niewiele się zmienił. Gra nadal była szarpana. Kolejny zmarnowany karny przez miejscowych dał jeszcze jeden impuls gościom. W 43. minucie Czuwaj prowadził 20:18. Jednak już trzy minuty potem na prowadzenie wyszli miejscowi (21:20). Następnie inicjatywa była znów po stronie przyjezdnych, ale za każdym razem gospodarzom udawało się niwelować straty.

Na niewiele ponad cztery minuty przed końcem podopieczni trenera Przemysława Korobczaka prowadzili 26:24 i byli w posiadaniu piłki. Wydawało się, że dowiozą korzystny rezultat do końcowego gwizdka. Błędy w ataku, nerwowość i rzuty z nieprzygotowanych akcji spowodowały jednak, że konecczanie zdobyli trzy bramki z rzędu i wyszli na prowadzenie. Na niewiele ponad minutę przed końcem meczu wyrównał najskuteczniejszy tego dnia Paweł Stołowski.

Końcówka była rodem z Hitchcocka. Na początku 60. minuty karnego nie rzucił Przemysław Matyjasik. Na pół minuty przed końcem akcję przeprowadzali goście, lecz popełnili błąd w ataku. Gospodarze wyprowadzili akcję i przy rzucie przed linią sześciu metrów sfaulowany został Bartosz Sękowski. Sędziowie wskazali na siódmy metr i na 6 sekund przed końcem zatrzymali czas, gdyż dwuminutową karę za ten faul otrzymał Paweł Stołowski. Kwestię tę inaczej widział trener gości protestując i wchodząc na plac gry, za co został upomniany żółtą kartką. Zimną krew zachował natomiast Tomasz Napierała zamieniając karnego na bramkę i dając swojej drużynie komplet punktów.

KSSPR Końskie - Czuwaj Przemyśl  28:27 (15:14)

KSSPR: Witkowski, Wnuk - Napierała 6/3, Matyjasik 6/1, Smołuch 5, Sękowski 4, Maleszak 2, Szczepanik 2/2, Rurarz 1, Słonicki 1, Pilarski 1, Mastalerz, Janus.
Kary: 4 minuty (Sękowski - 4min.).
Karne: 6/11.

Czuwaj: Sar 1, Orłowski - Stołowski 7, Kroczek 6/4, Puszkarski 4, Misiewicz 4, Kubisztal 2, Kusal 1, Dejnaka 1, Żak 1, Janus.
Kary: 14 minut (Misiewicz i Kubisztal - po 4 min., Kusal, Stołowski i Żak - po 2. min.).
Karne: 4/4.

Sędziowali: Bartosz Słowiński i Bartłomiej Skwarek (obaj Warszawa).
Delegat ZPRP: Andrzej Zapiórkowski (Kraków).
Widzów: 400.

Źródło artykułu: