Olimpia-Beskid wygrała, czyli play-out będzie ciekawsze

Piłkarki ręczne z Nowego Sącza wywalczyły 2 punkty w starciu z Samborem Tczew, dzięki czemu walka o utrzymanie w PGNiG Superlidze nabrała kolejnych rumieńców. Na półmetku stawka jest bardzo wyrównana.

Sądeczanki wygrały 31:28, ale trener Janusz Szymczyk nie popadał w hurraoptymizm w ocenie gry swoich podopiecznych. - Były momenty bardzo przyzwoite, ale też te kiepskie. Jest kilka elementów, które musimy poprawić. Na pewno nie można zarzucić dziewczynom braku zaangażowania. Była walka, ale też błędy. Końcówka I połowy była fatalna. Przeciwnik zaczął nas dochodzić, a zamiast uspokoić grę, przyspieszaliśmy ją, co kończyło się kontrami rywalek. W przerwie powiedziałem im, że mamy jeszcze 30 minut i nie możemy się poddawać. Szybko doszliśmy i wyszliśmy na prowadzenie, a gdy w końcówce przewaga wzrosła do 4 bramek, było już po meczu - podkreślił szkoleniowiec Olimpii-Beskidu.
[ad=rectangle]
Drużyna z Nowego Sącza wygrała, bo najskuteczniejsza w zespole Katarina Dubajova była mocno wspierana przez koleżanki z zespołu. Słowaczka niemal cały czas była kryta indywidualnie, więc inne zawodniczki musiały się wykazać. I tak Paulina Masna rzuciła 8 bramek, a Joanna Gadzina 6.

- Katarina jest naszą supersnajperką, ale jeżeli nie wspomogą ją koleżanki, to wtedy jest kiepsko. Tym razem wszystkie dziewczyny dołożyły swoją cegiełkę. Paula rzuciła bramki, ale też walczyła w obronie, jak lwica. Podobnie Olga Figiel, która do tego dołożyła bardzo ważne trafienia z kontry. Kamila Szczecina nie dała się w obronie ogrywać, a Joasia Gadzina też wykonała kawał roboty przy bronieniu - ocenił trener Szymczyk.

Pokonany Sambor Tczew zakończył serię 3 meczów bez porażki, więc nastroje po końcowej syrenie nie były najlepsze. - Spotkanie było emocjonujące, z dużą dozą walki walki. Dziewczyny goniły wynik, doganiały, potem znów Olimpia wychodziła na prowadzenie i ta sytuacja się powtarzała. W końcówce meczu drużynie gospodarzy wchodziły szczęśliwe bramki, ale było to zasłużone zwycięstwo. Liczyliśmy na punkty, ale nie udało się zdobyć ich na trudnym terenie. Zbyt pochopnie próbowaliśmy podawać piłkę do obrotowej, przez co padała łupem przeciwnika. Ten element musimy zmienić. Nie pozostaje nam nic innego, jak dalej walczyć - powiedział Bartłomiej Pepliński.

Na półmetku walki o utrzymanie w PGNiG Superlidze po 14 punktów mają zespoły z Tczewa i Piotrkowa. Sądecka ekipa traci do nich oczko, a stawkę zamyka SPR. Olkuszanki mają tylko 5 punktów.

Komentarze (4)
avatar
zeus
21.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
skąd i kto przychodzi?? 
DZIDZIUŚ 5
20.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jak już pisałem przychodzą dwa rozegrania,koło ,prawe skrzydło odchodzą trzy dwie starsze ale nie na pewno decyzja panów W.R i K.B tylko co na to trener jaka jest jego wizja ? 
avatar
znawcatematu
20.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Życie nie lubi próżni. Niech odchodzą te, co chcą odchodzić. Trzeba świeżej krwi w zespole i bardzo jestem ciekaw co szefostwo szykuje 
tadi
20.04.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz