Śląsk Wrocław postawił kropkę nad i - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Siódemka Miedź Legnica

Po zwycięstwie w pierwszym meczu w Legnicy szczypiorniści Śląska Wrocław postawili w rewanżu kropkę nad i, pewnie wygrywając drugie spotkanie barażowe.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Pierwszy mecz nie toczył się po myśli wrocławian, którzy przez znaczną część spotkania tracili do rywala trzy "oczka". Dopiero piorunująca końcówka (6 bramek z rzędu) sprawiła, że Śląskowi Wrocław udało się odnieść zwycięstwo 28:26. Przed rewanżem Wojskowi zapowiadali, że do spotkania na własnym terenie podejdą bardziej skoncentrowani niż na parkiecie w Legnicy.
Początek spotkania nie należał do najlepszych fragmentów obu zespołów w tym sezonie. Gospodarzy kilka razy pod rząd przekonali się o umiejętnościach Łukasza Mazura, natomiast legniczanie dość nieporadnie rozgrywali akcje w ataku lub ich rzuty zatrzymywał Aljosa Cudić. Chaos na boisku przerwała dopiero bramka Łukasza Białaszka po kontrataku zainicjowanym przez Cudicia (2:1). Gra Wojskowych uległa w kolejnych minutach znaczącej poprawie, czego nie można powiedzieć o legniczanach. Siódemka Miedź Legnica wciąż miała problem ze skutecznością w ataku, natomiast wśród gospodarzy obudził się lider zespołu Maciej Ścigaj. W piętnastej minucie przewaga Śląska wynosiła już 5 bramek (8:3).

Siódemka co prawda po dwóch skutecznie wyegzekwowanych rzutach karnych przez Tomasza Kozłowskiego zmniejszyła stratę do trzech bramek, jednak inicjatywa wciąż leżała po stronie Śląska. Tuż przed końcem połowy swoje show rozpoczął Andrzej Kryński, który w ciągu minuty trzy razy ulokował piłkę w siatce i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 14:8.

W drugiej odsłonie Śląsk stopniowo zbliżał się do utrzymania w lidze. Około 40 minuty przewaga wynosiła już 8 bramek (20:12) i nie zanosiło się, by legniczanie mieli zagrozić rywalom. Wysokie prowadzenie sprawiło, że Wojskowi nieco spuścili z tonu. Przy dwuminutowej karze dla Kryńskiego trener Piotr Przybecki wycofał bramkarza, co niespodziewanie wykorzystał...bramkarz gości Paweł Matkowski. Gracz legniczan wykorzystał pusty posterunek po stronie Śląska i rzutem w stylu Artura Siódmiaka umieścił piłkę pod poprzeczką (22:14).

W ostatnich minutach wrocławianie kontrolowali przebieg spotkania i nie pozwolili rywalom zbliżyć się na mniej niż 6 "oczek". Legniczanom nie pomagały bramki Jacka Będzikowskiego juniora oraz Kamila Mosiołka. Do końca pojedynku na parkiecie wciąż niepodzielnie rządzili Wojskowi, którzy pewnie zwyciężyli 27:18. Tym samym Śląsk Wrocław mógł otwierać szampany i świętować utrzymanie w PGNiG Superlidze.

Śląsk Wrocław - Siódemka Miedź Legnica 27:18 (14:8)

Śląsk: Cudić, Prus - Krupa 1, Kryński 4, Herudziński 1, Koprowski, Garbacz, Jarowicz 1, Miszka, Adamuszek 1, Radojević 2, Wróblewski 2, Ścigaj 7/3, Białaszek 4, Telepnev 4
Kary: 8 minut
Karne: 3/3

Siódemka: Mazur, Matkowski 1 - Szuszkiewicz, Majewski 1, Skiba 3, Antosik, Płaczek, Cegłowski 1, Czuwara, Marcinkiewicz, Nastaj 1, Wita, Mosiołek 3, Będzikowski 4, Makowiejew, Kozłowski 4/3
Kary: 6 minut
Karne: 3/3

Sędziowie: Krzysztof Bąk, Kamil Ciesielski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×