Polki z kolejnym awansem do MŚ, mogą jechać na zasłużone wakacje - relacja z meczu Polska - Ukraina

Formalnością okazało się być drugie widowisko w eliminacjach o awans do mistrzostw świata, którego gospodarzem było miasto Szczecin. Polki po raz trzeci z rzędu zagrają na najważniejszej imprezie!

Dwie zmiany w stosunku do pierwszego spotkania zdecydował się wprowadzić trener reprezentacji Ukrainy Borys Petrovsky. W protokole przedmeczowym znalazły się nazwiska Tetiany Kylch oraz Oleksandry Krebs. Zmian nie zabrakło także wśród Polek. Kibiców mogła zasmucić informacja o kontuzji Klaudii Pielesz. Nie okazała się ona zbyt groźna, ale trener Kim Rasmussen nie zamierzał ryzykować zdrowia swojej zawodniczki.

Przypomnijmy, że Biało-Czerwone w pierwszym starciu zwyciężyły swoje rywalki 24:18 będąc lepszymi w każdym elemencie handballowego rzemiosła. Tym samym stanęły przed olbrzymią szansą zapewnienia sobie drugi raz z rzędu udziału w turnieju finałowym mistrzostw świata. W 2013 roku kadra prowadzona przez Duńczyka zajęła 4. lokatę. Biorąc pod uwagę start w mistrzostwach Europy Polki po raz trzeci z rzędu mogły zakwalifikować się do najważniejszych imprez.
[ad=rectangle]
Jeszcze przed rozpoczęciem widowiska odbyła się miła koronacja. Monika Stachowska, Iwona Niedźwiedź oraz Kinga Grzyb otrzymały pamiątkowe patery za rozegranie odpowiednio (100, 150 oraz ponad 200 meczów w narodowych barwach).

Dość nerwowo rozpoczęły to spotkanie Biało-Czerwone. Długo nie mogły wstrzelić się w bramkę strzeżoną przez Viktoriję Tymoszenkową. Jako pierwsze prowadzenie uzyskały rywalki. Na rzut z dystansu zdecydowała się Olha Nikolajenko, czym zupełnie zaskoczyła Izabelę Prudzienicę. Upływające minuty spowodowały, że gospodynie nabrały w końcu rozpędu. Na 4:1 podwyższyła Stachowska, a była to raptem 8. minuta zawodów. Co ciekawe, z koła padły w tym czasie aż trzy trafienia dla Polek.

Przyjezdne wyraźnie nie potrafiły poradzić sobie z dość szczelną i agresywną obroną swoich przeciwniczek i to nawet w sytuacji, kiedy te musiały sobie radzić bez swojej skrzydłowej (kara Katarzyny Kołodziejskiej). Już po upływie osiemnastu minut ich pozycja była naprawdę bardzo zła (9:3). W między czasie przepięknym rzutem swój udział w spotkaniu zaznaczyła Monika Kobylińska. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy można było wznosić ręce w geście triumfu. Popisywać zaczęły się same gospodynie, co widać było w poszczególnych akcjach (np. Stachowskiej i Grzyb).

Kinga Byzdra poprowadziła Polki do awansu do MŚ
Kinga Byzdra poprowadziła Polki do awansu do MŚ

Sporo uwag musiał mieć w przerwie szkoleniowiec Ukrainy. Jego podopieczne wyraźnie jednak odstawały umiejętnościami i nic nie wskazywało na to, by mogły totalnie odwrócić los rywalizacji i odnieść choćby jedno zwycięstwo.

Tymczasem reprezentantki naszego kraju rozpoczęły z równie dużym animuszem jak wcześniej i już w 34. minucie było 20:9! Stało się zatem pewne, że Polkom nic już nie odbierze awansu do mistrzostw świata, które zostaną rozegrane w Danii! Ich grę należy ocenić bardzo wysoko, a to w kontekście gry z najlepszymi ma niebagatelne znaczenie. Kwestią czasu było tylko to, kiedy szansę wejścia na parkiet otrzymają mniej doświadczone kadrowiczki Rasmussena. Najlepsze wrażenie w ekipie ze wschodu Europy sprawiała Viktorija Borszczenko oraz wspominana wcześniej Nikolajenko.

Ostatni kwadrans spotkania (24:14) okazał się być konieczną formalnością, ale jakże dla gospodyń przyjemną. Kibice zgromadzeni w hali i przed telewizorami mogli odczuć sporą satysfakcję i zacząć zadawać sobie pytanie, na co będzie stać Polskę w turnieju finałowym. Ostatnio było to miejsce tuż za podium... Na 12 minut przed końcem fanów szczypiorniaka ogarnęła euforia, bowiem na parkiecie pojawiła się ich ulubienica Agata Cebula. Rasmussen dał szansę także Monice Maliczkiewicz w bramce i Aleksandrze Zych na prawym rozegraniu. Każda z nich miała swój udział w końcowym sukcesie.

MVP spotkania ze strony Ukrainek otrzymała Nikolajenko, natomiast wśród Polek nagrodę tę odebrała Małgorzata Stasiak.

Polska - Ukraina 30:22 (17:9)

Polska: Wysokińska, Prudzienica, Maliczkiewicz - Kobylińska 4, Stachowska 2/1, Niedźwiedź 1, Grzyb 3, Zych 1, Drabik 1, Kołodziejska 1, Zalewska 4, Cebula 2/1, Stasiak 5, Jochymek 2, Kulwińska 3, Byzdra 1/1.
Karne: 3/5
Kary: 10 min.

Ukraina: Tymoshenkova, Krebs, Jablonska - Laiuk 4, Andriychuk, Borshchenko 4, Nikolayenko 7/5, Umanets, Zorya, Kylch, Redka, Glibko 4, Smbatian, Gorliska 1, Levchenko 2, Stelmakh.
Karne: 5/6
Kary: 14 min.

Kary: Polska - 10 min. (Drabik - 4 min., Kołodziejska, Byzdra, Jochymek - 2 min.);
Ukraina - 14 min. (Andriychuk, Zorya - 4 min., Laiuk, Redka, Stelmakh - 2 min.).

Sędziowie: Ana Vranes, Marlis Wenninger (z Austrii)
Deledat EHF: Mona Forstrom (z Finlandii)
Widzów: 3000.

#dziejesiewsporcie: interwencja polskiego zawodnika doceniona

Komentarze (22)
avatar
Mr Ferdynand
15.06.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A dlaczego brak jest komentarzy Legnickiego Dromadera? Czy dalej uważa, że Kim to duński magazynier ( cokolwiek to znaczy)? 
bartmad
14.06.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aśka Drabik w poprzednim sezonie. 
avatar
eb
14.06.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dawno nie było tak błyskawicznej kariery jak Kobylińskiej.Gratulacje wielkie dla zawodniczki,Tetelewskiego,że na nią postawił i Kima,że dał Jej reprezentacyjną szansę. 
avatar
Grieg
14.06.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A jeśli chodzi o eliminacje ME 2016, to na początek zagramy u siebie z Finlandią (dziś w decydującym meczu preeliminacji pokonała Izrael 26:23, a z drugiego turnieju awansowała Bułgaria). 
avatar
Grieg
14.06.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dużym plusem tego dwumeczu było to, że pod nieobecność Wojtas i Kudłacz z dobrej strony pokazały się zmienniczki, a i Kobylińska potwierdziła, że zasługuje na miano odkrycia sezonu. Tak więc na Czytaj całość