W Zabrzu zmienili trenera, ale wciąż jest... katastrofa

Górnik Zabrze od dwóch porażek rozpoczął rozgrywki PGNiG Superligi Mężczyzn. Stawiający pierwsze kroki w zawodzie pierwszego trenera śląskiej drużyny Mariusz Jurasik otrzymuje surowe lekcje handballu.

- Atak był dobry, ale w obronie... katastrofa - niejednokrotnie powtarzał w poprzednim sezonie ówczesny trener Górnika Zabrze Patrik Liljestrand. Mówiący w angielsko-niemiecko-szwedzko-polskim dialekcie szkoleniowiec Trójkolorowych szybko zyskał sympatię kibiców i dziennikarzy. Mimo to, że słowa "katastrofa" używał nader często.

Szwedzki szkoleniowiec po zakończeniu ubiegłego sezonu pożegnał się z klubem z Wolności, ale problem, z jakim się borykał wciąż pozostał. Nadmienił o tym po porażce w środowym meczu z Chrobrym Głogów nowy opiekun zabrzan Mariusz Jurasik.

Mariusz Jurasik już po drugim meczu sezonu parafrazował Patrika Liljestranda
Mariusz Jurasik już po drugim meczu sezonu parafrazował Patrika Liljestranda

- Już w Puławach zagraliśmy katastrofę przede wszystkim w ataku. W obronie - przy takiej liczbie straconych bramek - musimy grać zdecydowanie lepiej. Odkąd jestem w Zabrzu nie przypominam sobie żeby drużyna - i to w domu - rzuciła mniej niż 20 bramek - przyznaje "Józek".

Porażka jest dla Górnika tym dotkliwsza, że głogowianie przyjechali do Zabrza w mocno okrojonym składzie. - Chciałbym pogratulować całej ekipie Chrobrego. Wiem z czym oni się borykają. Przyjechali do nas w dwunastu, w tym dwójką bramkarzy i mimo to pokazali charakter i że potrafią grać w piłkę ręczną. Wygrali zasłużenie - ocenia trener ekipy z Górnego Śląska.

Źródło artykułu: