Oprócz kontuzjowanych od dłuższego czasu Piotra Chrapkowskiego, Mariusza Jurkiewicza oraz Pawła Paczkowskiego, w kadrze Vive Tauronu Kielce na spotkanie w Opolu zabrakło także obrotowych Julena Aguinagalde oraz Mateusza Kusa. Trener Gwardii, Rafał Kuptel, nie mógł natomiast skorzystać z usług, mającego problemy zdrowotne, Sebastiana Rumniaka.
Skazywani na pożarcie opolanie rozpoczęli pojedynek z klubowym potentatem polskiej piłki ręcznej bez żadnych kompleksów. Niesieni głośnym dopingiem kompletu kibiców oraz kilkoma spektakularnymi paradami Emira Taletovica na samym początku spotkania, wypracowali sobie kilka kontrataków, które na bramki zamienili między innymi Wojciech Knop oraz Rok Simić. Kiedy w 8. minucie wyszli na prowadzenie 6:3, o przerwę na żądanie błyskawicznie poprosił bardzo zdenerwowany szkoleniowiec kielczan, Talant Dujszebajew.
Ostra reprymenda i żywiołowe gesty z jego strony pomogły gościom pobudzić się do walki. Zawodnicy Vive Tauronu właściwie od razu wydatnie poprawili swoją postawę w ofensywie, a w szczególności skuteczność rzutów. Problemy Gwardii z powstrzymywaniem rozpędzającej się maszyny rozpoczęły się na dobre, kiedy na ławkę kar wędrowali kolejni jej zawodnicy.
Przyjezdni znakomicie radzili sobie podczas okresów gry w przewadze, raz po raz bezlitośnie punktując przeciwnika. Niczym profesor prezentował się Karol Bielecki, właściwie nieomylny w rzutach z drugiej linii, zaś na prawym skrzydle szalał Ivan Cupić. Polsko-chorwacki duet zdobył przez przerwą łącznie aż 8 goli, z czego niemalże wszystkie w ostatnich 10 minutach. Na niewiele zdało się przy tym parę ładnych indywidualnych akcji w wykonaniu rozgrywającego opolan Ivana Milasa. Na półmetku rywalizacji ekipa z Kielc wygrywała już bowiem 19:14.
W drugiej części meczu, Vive Tauron ani przez chwilę nie pozostawił przeciwnikom choćby cienia nadziei na sprawienie sensacji. Sześć bramek z łatwością rzuconych pomiędzy 30. a 40. minutą spotkania przez dwójkę kieleckich skrzydłowych - Tobiasa Reichmanna oraz Manuela Strleka - ustawiło dalsze losy opolsko-kieleckiej konfrontacji i definitywnie zakończyło emocje w hali przy ulicy Kowalskiej.
Gwardziści próbowali kąsać rywali grą przez koło, co kilka razy przyniosło zamierzony efekt. Mateusz Jankowski i Mindaugas Tarcijonas potrafili urwać się obrońcom, złapać piłkę i oddać celny rzut, lecz ich trafienia nie odmieniły przebiegu widowiska. W ostatnim kwadransie obie drużyny wyraźnie już spuściły z tonu w defensywie, co owocowało wieloma skutecznymi akcjami przeprowadzanymi przez każdą ze stron.
Pełne 60 minut w kieleckiej bramce rozegrał Sławomir Szmal, stanowiąc na dystansie całego pojedynku prawdziwą ostoję między słupkami. To właśnie między innymi także wiele jego udanych interwencji sprawiło, że Vive Tauron pokonał ostatecznie Gwardię różnicą aż 12 goli - 38:26.
Gwardia Opole - Vive Tauron Kielce 26:38 (14:19)
Gwardia: Taletović, Malcher - Jankowski 4, Milas 4, Tarcijonas 4, Zeljić 4, Simić 3, Swat 3, Knop 2, Łangowski 2, Ciosek, Kedzo, Mokrzki, Trojanowski
Karne: 0/1
Kary: 12 min.
Vive: Szmal - Bielecki 6, Cupić 6/2, Reichmann 6, Jachlewski 4, Strlek 4, Tkaczyk 4/1, Buntić 3/1, Bis 1, Bulski 1, Jurecki 1, Lijewski 1, Zorman 1, Vujović
Karne: 4/5
Kary: 12 min.
Kary: Gwardia - 12 min. (Jankowski, Knop, Milas, Simić, Tarcijonas, Trojanowski - po 2 min.); Vive - 12 min. (Jachlewski - 4 min., Bis, Bulski, Buntić, Lijewski - po 2 min.)
Sędziowie: Jakub Pretzlaf, Sebastian Pelc (Rzeszów)
Widzów: 1000.