Trenerzy Edward i Tomasz Strząbała podjęli decyzję o rozegraniu 3 tercji po 20 minut każda. Zespół gości z Olsztyna zagrał bez Adama Waśko, Michała Krawczyka i Krzysztofa Szymkowiaka, którzy narzekają na mniejsze urazy. Natomiast Tomasz Strząbała nie miał do dyspozycji powołanych do reprezentacji: Patryka Kuchczyńskiego i Daniela Żółtaka oraz mających drobne urazy: Henrika Knudsena, Tomasza Rosińskiego i Pawła Piwko. Stąd też na środku rozegrania prócz Bartka Konitza grał jeszcze Kamil Krieger, a na prawym skrzydle najpierw Mateusz Jachlewski, a później Kamil Sadowski i Michał Chodara.
Pierwsze minuty należały do drużyny przyjezdnych, ale długo nie trzeba było czekać na "przebudzenie się" kielczan. Jeszcze w 10 min wynik brzmiał 6:6, ale wkrótce gospodarze objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu. Na boisku wyraźnie było widać, że obie ekipy są na różnym etapie przygotowań. Ekipa z Warmii i Mazur, po serii ciężkich treningów w górach i małej liczbie zajęć w hali, straciła dużo na szybkości rozgrywania akcji. Gospodarze przewyższali olsztynian szybkością i bardziej kombinacyjną grą. W ofensywie brylował przede wszystkim Michał Stankiewicz i szybcy skrzydłowi. Po drugiej stronie boiska dobrze prezentował się Piotr Frelek i powracający do niezłej gry Marcin Żelazek.
Pierwszy mecz po obozie, więc gra nie mogła cieszyć, ale pograli sobie wszyscy zdrowi i to jest plus tego spotkania. Zdecydowanie brakowało nam szybkości, stąd tyle łatwo straconych bramek. Po ciężkim okresie przygotowań w Zakopanem wracamy do Olsztyna i budujemy formę na resztę meczy - relacjonował po meczu rozgrywający Travelandu Społem Olsztyn, Jacek Zyśk.
VIVE Kielce - Traveland Społem Olsztyn 36:31 (15:8, 24:18)
VIVE (najwięcej): Stankiewicz 11, Krieger 6,
Traveland Społem (najwięcej): Frelek 9