Szczypiorniści z Kielc udanie zainaugurowali rozgrywki Ligi Mistrzów przed własną publicznością i zapisali na swoim koncie pierwsze zwycięstwo w tegorocznej edycji. Gracze Vive Tauronu wygrali z Montpellier Agglomeration HB różnicą siedmiu trafień, co zrehabilitowało ich za zeszłotygodniową porażkę z Pick Szeged. Żółto-biało-niebiescy byli po meczu w bardzo dobrych nastrojach. Gorzej czuli się Francuzi, dla których to już drugie niepowodzenie - w pierwszej kolejce przegrali z Vardarem Skopje.
- Gratuluję zespołowi z Kielc gry w tym spotkaniu oraz sędziom, którzy naprawdę dobrze je poprowadzili. Jestem zmartwiony tym wynikiem. Praktycznie od początku musieliśmy gonić, bo Vive już w pierwszych minutach meczu nam odskoczyło - skomentował przegraną swojego zespołu trener, Patrice Canayer.
Według francuskiego szkoleniowca kluczem do zwycięstwa okazała się druga część meczu i postawa kieleckiej defensywy. - W drugiej połowie meczu kielczanie zagrali bardzo dobrze w obronie, a my nie mogliśmy utrzymać rytmu. Vive wygrało zasłużenie - powiedział Canayer.
W podobnym tonie wypowiedział się Arnaud Siffert, bramkarz zespołu z Montpellier. - Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie ciężki oraz że Vive będzie grało bardzo mocno w obronie. Staraliśmy się dotrzymać przeciwnikom kroku, ale udało się tylko do pewnego momentu. Brakuje nam trochę gry, więc potrzebujemy jeszcze kilku meczów - stwierdził zawodnik.