Górnik Zabrze na rewanżową batalię z ZTR Zaporoże w ramach II rundy Pucharu EHF jechał z zaliczką trzech bramek. Ukraińcy zapowiadali, że zrobią wszystko, by nie tylko z zabrzańskim zespołem wygrać, ale też wywalczyć awans do kolejnej rundy europejskich rozgrywek.
O ile pierwszy cel gracze ZTR-u zdołali zrealizować - bo Górnika pokonali - o tyle do Zabrza z awansem wracali podopieczni Mariusza Jurasika. Grający trener górniczej drużyny był zresztą ojcem tego sukcesu. "Józek" aż jedenaście razy trafiał bowiem do siatki rywala. Bez jego bramek zabrzanie o awansie mogliby tylko pomarzyć.
Smak tego wyczynu był dla Jurasika tym większy, że z ławki trenerskiej pokonał swojego niedawnego kolegę z boiska Witalija Nata. Ukraiński rozgrywający był kapitanem brązowej drużyny Górnika z sezonu 2013/14. Po zakończeniu rozgrywek zdecydował się zakończyć karierę i podjąć pracę trenerską w Zaporożu.
"Józek" z kolei w dalszym ciągu gra w piłkę ręczną, a od początku bieżących rozgrywek jest grającym trenerem zabrzańskiej ekipy. Trudno byłoby dziś sobie wyobrazić Górnika bez Jurasika na boisku. Choć weteran ligowych parkietów ma już 39 lat, to formą i kondycją mógłby zawstydzić większość znacznie młodszych zawodników PGNiG Superligi.
Pierwsze kroki w karierze szkoleniowej były dla byłego reprezentanta Polski dość trudne, bo Górnik zebrał bolesne lanie od Azotów Puławy i Chrobrego Głogów. W ostatnich tygodniach zabrzanie radzą sobie już jednak znacznie lepiej i - nawet gdy przegrywają - pozostawiają po sobie bardzo dobre wrażenie.
Celem Trójkolorowych na ten sezon jest walka o strefę 1-5 w handballowej elicie. Niewykluczone jednak, że jeśli górniczy zespół utrzyma obecną formę - stać go będzie na włączenie się do walki o miejsce na podium, a przy tym sprawienie niespodzianki w europejskich pucharach.