Osłabiony Śląsk bez szans w Kwidzynie

W meczu 11. kolejki Superligi mężczyzn w Kwidzynie miejscowy MMTS podejmował WKS Śląsk Wrocław. Goście grający bez trójki bałkańskich zawodników wysoko przegrali.

Obie drużyny przystąpiły do tego spotkania osłabione, ale poważniej rzecz się miała u gości. Z powodu kłopotów w klubie gry odmówiła trójka graczy z Bałkanów: Janja Vojvodić, Igor Żabić i Djordje Golubović, stanowiacy o sile Śląska w tym sezonie. Wśród gospodarzy było sporo absencji na rozegraniu. Z powodu kontuzji nie mogli zagrać Maciej Mroczkowski, Maciej Pilitowski, Tomasz Klinger, Paweł Genda a nie w pełni dyspozycji był Przemysław Rosiak. W związku z tym grą kwidzyniaków kierowali Marek Szpera oraz momentami nominalny skrzydłowy Adrian Nogowski.

Wrocławianie obrali nietypową taktykę na ten mecz. Od pierwszej minuty bowiem zdecydowali się na grę z lotnym bramkarzem i konsekwentnie się tego pomysłu trzymali. Początek spotkania był wyrównany, żadna z drużyn nie mogła odskoczyć na więcej niż jednego gola. Główną siłą napędową Śląska był były zawodnik MMTS-u Michał Adamuszek. Trafiał zarówno w tradycyjny sposób czyli mocnym rzutem z drugiej linii jak i z rzutów karnych. Wśród gospodarzy świetny początek zaliczył Michał Peret, który zdobył trzy pierwsze gole dla swojej drużyny, w tym dwie do pustej bramki. Takich sytuacji w całym meczu nie brakowało.

Z czasem ciężar zdobywania bramek wzięli na siebie skrzydłowi MMTS-u Nogowski i przede wszystkim Mateusz Seroka, który imponował szybkością i celnością rzutów zarówno po kontrze czy to ze swojej nominalnej pozycji w ataku pozycyjnym. Miejscowi dwa gole przewagi wypracowali sobie dopiero w 30. minucie po trafieniu po indywidualnej akcji Michała Potocznego (13:11). Obie drużyny zdążyły jeszcze zdobyć po bramce i do przerwy mieliśmy 14:12 dla kwidzyniaków.

Po zmianie stron nie zmieniła się tylko taktyka Śląska, który konsekwentnie wycofywał w swojej każdej akcji ofensywnej bramkarza. Gospodarze zaczęli szybko odjeżdżać z wynikiem. W 34. minucie po kolejnym trafieniu Seroki było już 17:12. Goście starali się jeszcze walczyć, ale po golu w 49. minucie Bartosza Witkowskiego całkowicie zacięli się w ofensywie.

Od tego momentu mieliśmy serię sześciu bramek dla gospodarzy w przeciągu sześciu minut, z czego aż trzy do pustej bramki! Zatrzymał ją w końcu czasem trener gości, ale o odrobieniu strat nie mogło być już mowy. Ciekawostką był fakt, że dopiero po przerwie na żądanie Śląsk zaprzestał gry z lotnym golkiperem, którą stosował od 1 do 55 minuty gry! Ostatecznie mecz zakończył się wysokim zwycięstwem gospodarzy 31:19.

MMTS Kwidzyn - Śląsk Wrocław 31:19 (14:12)

MMTS: Dudek, Kiepulski – Seroka 11, Peret 5, Nogowski 4, Szczepański 3, Zadura 2, Potoczny 2, Janiszewski 2, Szpera 2, Rosiak, Ossowski, Janikowski, Kryszeń
Kary: 6 min. (4 - Janiszewski, 2 - Zadura)
Karne: 1/1

WKS Śląsk:
Szczecina, Prus – Adamuszek 9, Kuczyński 4, Witkowski 3, Dudkowski 1, Krupa 1, Łucak 1, Koprowski, Białaszek, Andreou, Wróblewski, Burzyński
Kary: 2 min. (2 - Krupa)
Karne: 2/2

Sędziowie: Andrzej Rajkiewicz, Jakub Tarczykowski (Szczecin)

Źródło artykułu: