Zawodnicy Vive Tauron Kielce przełamali fatalną passę, jaką polskie kluby miały w starciach z KIF Kolding. Mistrzowie Polski w ciągu tygodnia dwukrotnie pokonali Duńczyków, co znacznie poprawiło ich pozycję w tabeli grupy B. Oba spotkania miały podobny przebieg, ale to w drugim starciu Skandynawowie byli blisko sprawienia sensacji.
Spotkanie w Kopenhadze było wyrównane do 45. minuty. Później kielczanie wrzucili wyższy bieg i doświadczeniem oraz boiskowym sprytem pokonali gospodarzy aż ośmioma bramkami. Mecz 8. kolejki był z kolei wyrównany aż do ostatnich sekund. Na trzy minuty przed końcem goście wyszli na prowadzenie jedną bramką, a kibice zgromadzeni w Hali Legionów mogli mieć powody do obaw. Żółto-biało-niebiescy zachowali jednak zimne głowy i ostatecznie wygrali 33:31.
- To były dobre, twarde mecze. Oba były do siebie bardzo podobne, tylko, że przed tygodniem graliśmy na równi przez czterdzieści pięć minut, a teraz przez pięćdziesiąt dziewięć. W końcówce mieliśmy mniej szczęścia niż kielczanie - skomentował trener zespołu gości, Henrik Kronborg.
Duńczycy nie ukrywali rozżalenia, chociaż zgodnie przyznawali, że patrzą w przyszłość i mają nadzieje, że w kolejnych pojedynkach pokażą wreszcie na co ich stać. - Jestem smutny, że przegraliśmy i że uciekły nam kolejne dwa ważne punkty. Zagraliśmy dobrze, ale mamy w zespole sporo problemów. Z meczu na mecz gramy coraz lepiej, chcemy zdobywać punkty i myślę, że jeśli nadal będziemy w takiej dyspozycji, to uda nam się to zrobić w następnych spotkaniach. Kielczanie zrobili świetną robotę w końcówce i to zdecydowało - powiedział rozgrywający KIF Kolding, Bo Spellerberg.