Kiedy na tablicy świetlnej upłynęło 9 minut i 45 sekund sobotniego meczu trener gospodarzy, Krzysztof Przybylski wykorzystał już drugą przerwę na żądanie. Jego podopieczni grali tragicznie w obronie i w ataku. Artur Kot zatrzymywał przed linią bramkową rzuty Krzysztofa Łyżwy i Mariusza Kuśmierczyka, najlepszych strzelców Ostrovii.
Olimpia grała dobrze w każdym elemencie i wyszła na prowadzenie 7:1. Czasy szkoleniowca Ostrovii na niewiele się zdawały i goście utrzymywali bezpieczny dystans. W 26 minucie po trafieniu Michała Rosoła było już 18:10 na korzyść ekipy z Piekar Śląskich.
Nadzieje kibiców biało-czerwonych odżyły po przerwie. Lepsza defensywa i kilka szybkich akcji zmniejszyły straty do jednej bramki w 44 minucie - 26:27. Gospodarze mogli nawet wyrównać, ale kolejna próba szybkiego rozegrania akcji skończyła się tym razem stratą. Napór ostrowian szybko przerwali przyjezdni, którzy ponownie zaliczali trafienia z łatwych pozycji. Nie do zatrzymania był przede wszystkim Łukasz Płonka, autor 12 bramek. Miejscowych dobił Maciej Chromy kończąc spotkanie dwoma trafieniami z koła. Olimpia triumfowała zasłużenie 39:34 i po końcowej syrenie szczypiorniści tego zespołu mogli zaprezentować swój taniec radości.
Dla ostrowskiej drużyny to pierwsza porażka w tym sezonie na własnym parkiecie, a druga z rzędu w rozgrywkach I ligi. - Popełnialiśmy wiele błędów w obronie. Gracze Olimpii oddawali rzuty bez kontaktu z czystych pozycji. Nasz atak też zawodził, graliśmy na stojąco. To był bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu - podsumował Krzysztof Przybylski, trener KPR Ostrovia.
KPR Ostrovia Ostrów Wlkp. - Olimpia Piekary Śląskie 34:39 (14:19)
Ostrovia: Adamczyk, Marciniak, Foluszny - Tomczak 7/2, Łyżwa 6/1, Klara 6, Kuśmierczyk 4, Staniek 4, Wojciechowski 2, Bielec 2, Piosik 1, Krzywda 1, Gajek 1.
Karne: 2/3
Kary: 4 minuty
Olimpia: Kot, Zemełka - Płonka 12/3, Kowalski 7, Kempys 7, Rosół 5, Gogola 4, Chromy 3, Fidyt 1, Miłek, Cieślik.
Karne: 3/4
Kary: 8 minut
Sędziowie: Damian Demczuk, Tomasz Rosik (Lubin)